->

Moja transformacja: Od Hałasu Domowego do Sukcesu

 

Jak zmieniła się moja rzeczywistość po latach bycia domową pomocnicą

Elena Vladimirovna stała przy kuchence, mieszając zupę, gdy do kuchni wszedł jej mąż i położył na stole zaproszenie.

— To zaproszenie na Twoje spotkanie klasowe — rzekł Siergiej, nie odrywając wzroku od telefonu. — W sobotę.

 

Elena zerknęła na kartkę. Minęło trzydzieści lat od ukończenia szkoły. Zaproszenie było elegancko wydrukowane w złotych literach.

— Ty idziesz? — zapytała, wycierając dłonie w fartuch.

— Oczywiście. Ale przynajmniej zadbaj o siebie, bo w takim stanie wyglądasz jak strach na wróble. Nie przynoś ujmy naszej rodzinie.

Słowa Siergieja były jak cięcie. Elena z łyżką w ręce zamarła. W tym momencie do kuchni weszli ich synowie.

— Co to? — zapytał Maksym.

— Spotkanie klasowe — odpowiedziała Elena.

— Zamierzasz iść w szlafroku? — zaśmiał się Denis.

Do rozmowy dołączyła teściowa: — Pomaluj włosy, kup sobie ładną sukienkę. Kobieta powinna wyglądać przyzwoicie.

Elena skinęła głową w milczeniu, a następnie wróciła do gotowania. Przez lata nauczyła się skrywać swoje uczucia.

Pół godziny później na stole stały idealny barszcz i pirogi. — Smakowite — burknął Siergiej.

— Przynajmniej potrafisz gotować — zauważyła teściowa.

Elena zjadła kolację, po czym poszła zmywać naczynia. W lustrze zobaczyła zmęczoną twarz, siwe pasemka i zmarszczki. Kiedy tak bardzo się zestarzała?

W sobotę wstała o piątej rano. Przygotowała soljankę, „futerko”, pirogi i budyń — gotowanie przynosiło jej ukojenie.

 

— Ile tego przygotowałaś! — zdumiała się Maksym.

— Na spotkanie klasowe — odpowiedziała Elena.

Na krześle wisi jej jedyna ładna sukienka.

— To wystarczy — postanowiła Elena.

O drugiej godzinie wszystko było gotowe. Pomalowała się, założyła kolczyki, które dostała od męża.

— Wyglądasz świetnie — powiedział Siergiej. — Jedziemy.

Dom Swietłany zrobił na Elenie ogromne wrażenie. — Lena! Ledwie się zmieniłaś! — przywitała ją przyjaciółka.

— Przygotowałam kilka potraw — odpowiedziała cichym głosem Elena, odkładając jedzenie na stół.

Na spotkaniu klasowym Elena była raczej zdystansowana, aż nagle ktoś głośno zapytał:

— Kto zrobił soljankę? To arcydzieło! — pytał były wychowawca.

— Elena — padła odpowiedź.

Pawel, jej kolega z klasy, podszedł do niej. — Fantastycznie gotujesz! Masz talent — powiedział.

Przez cały wieczór Elena była bombardowana komplementami, pytano ją o przepisy. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuła się ważna.

Kilka dni później Pawel zadzwonił: — Chciałbym otworzyć rosyjską restaurację w Belgradzie. Potrzebuję kogoś, kto ma wyczucie smaku i doświadczenie. Przyjmiesz tę ofertę?

Elena zamilkła, zaskoczona. Praca w Serbii? Ona, zwykła gospodyni domowa?

 

Podczas kolacji przekazała rodzinie: — Co to za bzdura? — odpowiedział Siergiej.

— Mamo, masz czterdzieści osiem lat — zaśmiał się Denis. — Jaka restauracja?

— A kto się zajmie domem? — dodała teściowa.

Następnego dnia wszystko się powtórzyło: krytyka, kpiny, uwagi. Elena wstała w milczeniu, weszła do swojego pokoju i wykręciła numer do Pawła.

— Pasha, zgadzam się.

— Na pewno? To będzie ciężka praca.

— Jestem gotowa — odpowiedziała zdecydowanie.

Minął szybko miesiąc: Elena zajmowała się dokumentacją, uczyła się serbskiego, opracowywała menu. Rodzina wciąż uważała to za chwilowy kaprys.

— Zobaczycie, wróci — mówił Siergiej.

— Tylko niech nie straci pieniędzy — westchnęła teściowa.

W dniu wyjazdu Elena zostawiła w domu wszystkie instrukcje i sama udała się na lotnisko.

Belgrad powitał ją deszczem oraz Pawłem, który wręczył jej bukiet kwiatów. — Witaj w nowym życiu — powiedział.

Pracowała nad rekrutacją personelu, planowaniem i zarządzaniem — po raz pierwszy poczuła się pewnie.

 

Trzy miesiące później restauracja została otwarta, a goście zapełnili lokal do ostatniego miejsca.

— Jesteś utalentowana i mądra — uśmiechnął się Pawel.

Elena wiedziała, że znalazła siebie.

Pół roku później Siergiej zadzwonił: — Kiedy wrócisz do domu?

— Już jestem w domu. Zatrudnijcie gosposię — za te same pieniądze, za które żyłam przez dwadzieścia lat.

— Lena, jesteś zła?

— Nie. Po prostu żyję.

Jej synowie nie rozumieli zmiany. — Mamo, przestań być bizneswoman.

— Wy macie dwadzieścia pięć lat. Nauczcie się żyć sami.

Rozwód przebiegł spokojnie. Rok później restauracja „Moskwa” stała się jedną z najlepszych w Belgradzie. Pojawiły się artykuły na jej temat:

„Rosyjska kobieta, która zdobyła Belgrad.”

Pawel poprosił Elenę o rękę w rocznicę otwarcia. Długo się zastanawiała, nie z powodu wątpliwości — po prostu przywykła do bycia niezależną.

— Nie będę gotować i sprzątać codziennie — ostrzegła.

W drugą rocznicę Siergiej przyjechał z synami. Kiedy zobaczyli tę pewną siebie, odnoszącą sukcesy kobietę, poczuli zakłopotanie.

— Mamo, zmieniłaś się — powiedział Denis.

 

— Wyglądasz pięknie — dodał Maksym.

— Stałam się sobą — odpowiedziała Elena.

Później Siergiej podszedł: — Przepraszam. Nie zrozumiałem, że jesteś osobą, a nie częścią domu. Zacznijmy od nowa?

— Nie, mam inne życie.

Teraz Elena ma pięćdziesiąt lat. Posiada sieć restauracji, program telewizyjny oraz książkę bestsellerową.

Jej synowie są z niej dumni, a ona już nie czuje się winna za to, że żyje dla siebie.

Czasami, gdy patrzy na swoich kucharzy, myśli sobie: „Co by było, gdybym wtedy nie miała odwagi?”.

Jednak zaraz odrzuca tę myśl: nie każdy dostaje drugą szansę.

Rozpoczęcie nowego życia w wieku czterdziestu ośmiu lat jest przerażające — ale tylko w ten sposób można być sobą.