->

Niecodzienna historia: gdy mąż oznajmia o drugiej żonie

Nietypowa sytuacja, która odmieniła moje życie

Kiedy mój mąż wkroczył do domu z obcą kobietą i bez emocji oznajmił, że pragnie, aby została jego drugą żoną, uśmiechnęłam się, sądząc, że to jakiś przewrotny żart. Jednak jego poważne spojrzenie szybko rozwiało moje wątpliwości, a mnie ogarnęło zdumienie. Odpowiedziałam, że zgadzam się – pod jednym, nieoczekiwanym dla niego warunkiem.

Nigdy nie przypuszczałam, że znajdę się w takiej sytuacji, lecz tydzień po tym wydarzeniu jestem gotowa podzielić się opowieścią, która wywróciła mój świat do góry nogami.

Po ośmiu latach małżeństwa byłam przekonana, że znam męża, Kirilla, doskonale. Choć nasze życie obfitowało w wzloty i upadki – jak to zwykle bywa w związkach – wierzyłam, że nasza relacja jest silna, a życie uczciwe i klarowne.

Pewnego dnia Kirill zaczął zachowywać się inaczej – coraz bardziej osobliwie.

Na początku zmiany były niemal niezauważalne. Podczas kolacji zaczął mówić o „współczesnych relacjach” i „alternatywnym podziale obowiązków”. Pomyślałam, że to kolejna jego dziwna fascynacja – jak kiedyś miejskie ogrodnictwo czy krótkotrwała pasja do kryptowalut.

Jednak tym razem coś w jego tonie brzmiało inaczej.

„Wiesz,” rzekł któregoś wieczoru, przeglądając telefon, „w niektórych kulturach wymyślono sposób na to, jak uczynić relacje bardziej… skutecznymi.”

Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. „Skutecznymi?”

Uśmiechnął się lekko. „Tak, na przykład takie rozwiązania, gdzie wszyscy mają wsparcie i nikt nie jest przeciążony pracą.”

Wzruszyłam ramionami. „Czy to znaczy jak robot sprzątający?”

Kirill zachichotał, lecz nie skomentował więcej.

Niedługo potem zaczął rzucać dziwne uwagi, kiedy zajmowałam się domowymi obowiązkami.

„Czy nie byłoby łatwiej, gdyby ktoś ci pomagał?” – zapytał mnie podczas odkurzania.

„Oczywiście,” odpowiedziałam, „do tego służą niekiedy pomoce domowe. Szkoda, że nie możemy sobie na nią pozwolić.”

Po raz kolejny widziałam jego niezrozumiałe grymasy i niemal niezauważalne pomrukiwanie.

Starałam się ignorować te zachowania, ale jego rosnąca obsesja na punkcie telefonu – który ciągle przy sobie nosił i śmiał się bez powodu – budziła mój niepokój. Gdy pytałam, co jest takie zabawne, odpowiadał: „Głupie filmiki”.

To wszystko nie dawało mi spokoju.

Jednego wieczoru, gdy spędził ponad pół godziny w łazience, zajęty telefonem, postanowiłam porozmawiać z nim szczerze.

„Kirill, dzieje się coś?”

Wyglądał na zaskoczonego. „Co? Nic. Dlaczego pytasz?”

„Zachowujesz się dziwnie. Coś ukrywasz?”

„Nie, nie, tylko próbuję wymyślić, jak ulepszyć nasze życie. To wszystko.”

Te słowa – „ulepszyć życie” – nie dawały mi spokoju przez kolejne dni.

Nie mogłam przewidzieć, co miało nastąpić.

Prawdziwa bomba wybuchła tydzień temu.

Byłam w kuchni, przygotowując obiad, gdy usłyszałam jak otwierają się drzwi wejściowe. Zazwyczaj Kirill wchodził i ledwo mruknął „cześć”, więc nie oczekiwałam gości. Tym razem wszedł jednak z obcą kobietą.

„Rita,” powiedział wesoło, „to Lydia.”

Odwróciłam się, trzymając nóż i niedokończoną pokrojoną marchewkę.

„Witam, Lydio…” wymówiłam powoli. „W czym mogę pomóc?”

Ona uśmiechnęła się uprzejmie, ale milczała, patrząc na Kirilla.

On wziął głęboki oddech. „Rita… Lydia zostanie moją drugą żoną.”

Otworzyłam szeroko oczy. „Twoją kim?”

Potwierdził, zupełnie jakby ogłosił nową usługę telewizyjną.

„Żartujesz,” odpowiedziałam z ironicznym śmiechem. „Proszę, powiedz, że to tylko kawał.”

Pokręcił głową. „Mówię poważnie. Myślałem o tym miesiącami. Jesteś ciągle zmęczona. Pracujesz, wychowujesz naszą córkę, gotujesz, sprzątasz – to wszystko za dużo. Pomyślałem, że dobrze byłoby kogoś, kto pomoże nam i pokocha nas oboje.”

„Chcesz do rodziny drugą żonę?” – zapytałam spokojnie.

„To nie jest ktoś obcy,” spieszył się dodać. „Jest troskliwa. Inteligentna. Rozumie, co próbuję zbudować.”

Patrzyłam na niego, jakby miał trzecie oko.

„Nie uznałeś za stosowne skonsultować się ze mną przed podjęciem tak ważnej decyzji?”

„Chciałem być szczery,” odpowiedział dumnie. „Lepiej niż kłamać lub działać za plecami.”

Zwróciłam się ponownie do Lydii, która wyglądała na cicho żałującą swoich wyborów.

Mogłam krzyczeć. Mogłam wygonić ich oboje. Zamiast tego poczułam, jak we mnie zapada lodowaty spokój, pełen przebiegłości.

„Dobrze,” powiedziałam, odkładając nóż. „Możesz mieć drugą żonę.

Kirill był zaskoczony i od razu się rozjaśnił. „Naprawdę? Jesteś poważna?”

„Tak. Ale jest jeden warunek.”

Kiwnął niecierpliwie. „Jakikolwiek.”

„Niech ta kobieta nie zbliża się do mojego drugiego męża.”

W pokoju zapanowała grobowa cisza.

Kirill otwierał i zamykał usta jak ryba wyrzucona na brzeg. „Co?”

„Usłyszałeś mnie jasno,” odparłam z uśmiechem. „Jeśli ty możesz wprowadzić do naszego małżeństwa kolejną partnerkę, to ja mam prawo wprowadzić kolejnego mężczyznę.”

„To… to nie działa tak!” – zaczął jąkać się Kirill.

„A jak działa? Równość, Kirill. Równowaga. Jeśli mówimy o podziale obowiązków, to czy dodatkowy mężczyzna nie byłby idealny? Ktoś, kto zrobi mi masaż stóp, ugotuje obiad i sprawi, że poczuję się jak królowa, gdy ty będziesz pochłonięty swoim telefonem.”

„To obrzydliwe!” – wybuchł.

„Obrzydliwe?” – uniosłam brew. „Wszedłeś tutaj z nieznajomą i oczekiwałeś mojej wdzięczności za pomoc. Ale jeśli ja mam takie samo prawo… to co? To niemoralne?”

„To nie to samo,” wymamrotał. „Faceci tak nie robią.”

„Nie, ty tak nie robisz,” powiedziałam stanowczo. „A ja tak.”

Lydia wydawała się pragnąć zapaść się pod ziemię.

Kirill zaczerwienił się, chodził nerwowo po pokoju, po czym w końcu mruknął: „Lydia, lepiej odejdźmy. Musimy porozmawiać.”

Odeszła bez słowa.

Tamtej nocy Kirill próbował się wycofać ze swoich deklaracji.

„Po prostu chciałaś udowodnić swoją rację, prawda?” – stwierdził. – „Nie naprawdę chcesz innego mężczyzny.”

„Nie zapytałeś, czy chcę,” odparłam chłodno. „Postawiłeś siebie jako osobę uprawnioną do posiadania innej kobiety. Teraz już wiesz, jak to jest.”

Przeczesując włosy, powiedział: „Rita… wszystko zepsułem.”

„Czy na pewno?”

„Myślałem, że…”

„Nie, ty nie myślałeś, Kirill. Fantazjowałeś. Chciałeś korzyści z otwartego małżeństwa, nie mając do czynienia z jego realiami.”

Rankiem jego ton uległ diametralnej zmianie.

„Byłem głupi,” powiedział cicho przy kawie. „Zapomnij. Cały pomysł z drugą żoną był niedorzeczny.”

„Ja nie zapomniałam. Wczoraj wieczorem założyłam profil na portalu randkowym.”

Kirill zerwał się nagle. „Co?”

„Tak. Okazało się, że wielu mężczyzn wcale nie ma nic przeciwko, by być drugim mężem. A dodatkowo potrafią gotować.”

„Nie mówisz poważnie,” wymamrotał.

„Całkiem poważnie. Ale masz rację – ten związek… jest skończony.”

Tego samego dnia spakowałam rzeczy i przeprowadziłam się do mojej najlepszej przyjaciółki, Nataszy, która powitała mnie z otwartymi ramionami i butelką wina.

Kirill dzwonił bez przerwy.

Wysyłał wiadomości, przepraszał, obiecywał, błagał.

Dla mnie było jednak po wszystkim.

Po tygodniu złożyłam pozew o rozwód. Tego wieczoru Natasza i ja otworzyłyśmy szampana na nowe życie.

  • Lydia całkowicie go zignorowała, co było dla mnie ukoronowaniem sytuacji.
  • Wygląda na to, że „rodzinne szczęście”, które Kirill jej obiecywał, okazało się nie takie atrakcyjne.

Kirill próbował powrócić, mówiąc o wspólnej terapii, zmianie i naprawieniu błędów.

Ale ja ujrzałam go takim, jakim jest naprawdę – osobą pragnącą kontroli pod płaszczykiem hojności, wierzącą w „sprawiedliwość”, gdy jest to dla niego wygodne.

Odmówiłam.

Po kilku miesiącach zamieszkałam sama z córką w niewielkim mieszkaniu – cichym, bezpiecznym, wolnym od zbędnych dramatów.

Pewnego wieczora, pomagając córce z lekcjami i słuchając jej śmiechu, odkryłam ważną prawdę:

„Czasem, aby ujawnić prawdę, wystarczy postawić jedno, pozornie niemożliwe, warunki.”

Okazało się, że Kirill nigdy nie pragnął równorzędnego partnera.

Chciał osoby, która bez słowa zgodzi się na mniej.

A ja? Już nie zamierzałam na to pozwolić.

Dziś żyję według własnych zasad – w świecie jasności, spokoju i bez dodatkowych żon.

I wiesz co? Ta wolność naprawdę mi służy.