Zabawka z maszyny chwytającej ujawnia prawdę o moim mężu
Pewien radosny dzień spędzony na festynie przemienił się w wydarzenie, które na zawsze pozostało w mojej pamięci. Choć to moja córka porwała się na jaskraworóżową zabawkę, to ja byłam tą, która odkryła ukrytą prawdę. Nigdy nawet nie przypuszczałam, że niepozorny pluszowy kosmita okaże się kluczem do odkrycia kłamstwa, które cicho niszczyło naszą rodzinę.
Czemu tak wielu mężczyzn uważa, że wychowywanie dziecka jest jedynie obowiązkiem kobiety? Gdy Simon i ja pobraliśmy się i rozpoczęliśmy planowanie potomstwa, zapewnił mnie, że zaangażuje się w wychowanie malucha tak samo jak ja.
Kluczowa refleksja: Mimo obaw i lęku przed rolą matki, wsparcie partnera daje siłę do stawienia czoła wyzwaniom.
Prawda była jednak taka, że moje obawy przed macierzyństwem były ogromne — bałam się, że nie podołam, że zatracę siebie. Jednak Simon niezmiennie mnie wspierał, powtarzając, że razem damy radę, bo pragnął mieć dziecko bardziej niż cokolwiek innego.
Bez względu na to, jak bardzo się bałam i jak trudna była droga, nigdy nie żałowałam, że mamy Sophie.
Moja ukochana córeczka miała już prawie sześć lat, a moja miłość do niej z każdym dniem rosła – nawet gdy wydawało się, że nie jestem w stanie pokochać jej bardziej.
Jednak obietnice Simona dotyczące równorzędnego ojcostwa nigdy się nie spełniły. Powód? On pragnął chłopca.
Nie planowaliśmy mieć kolejnego dziecka, więc cała odpowiedzialność za Sophie spadła na mnie.
- Początki były niezwykle wymagające;
- Stopniowo zaakceptowałam brak zaangażowania Simona;
- Jednak pewnej nocy wszystko się zmieniło.
Podczas gdy kładłam Sophie spać i czytałam jej bajkę, nagle przerwała mi pytaniem:
„Mamo, czemu tata mnie nie kocha?”
Słowa te zamarznięły mi w gardle. Delikatnie zapytałam: „Kochanie, oczywiście, że cię kocha. Dlaczego tak myślisz?”
„Nie chce się ze mną bawić ani rozmawiać” – szepnęła.
„Tata cię bardzo kocha, tylko dużo pracuje i jest zmęczony” – próbowałam ją uspokoić.
„To nieprawda! Widziałam, jak bawił się z Jimmym!” – warknęła z żalem.
Jimmy to syn mojej najlepszej przyjaciółki, a Simon naprawdę spędzał z nim mnóstwo czasu. Prawie nie mogłam powstrzymać łez i gniewu na Simona, ponieważ moja córka czuła się odtrącona. Stałam zdezorientowana, nie wiedząc, co powiedzieć, obawiając się tylko, że pogorszę sytuację.
W końcu obiecałam Sophie, że porozmawiam z tatą i namówię go, by pokazał, jak bardzo ją kocha. Odwróciłam wzrok – dziewczynka już spała.
Cicho westchnęłam, ostrożnie ułożyłam ją do snu i weszłam do salonu, by skonfrontować się z Simoniem.
Natychmiast wybuchłam: „Musisz coś zrobić!”
„Co masz na myśli?” – odpowiedział zdezorientowany.
„Sophie zapytała mnie właśnie, dlaczego jej nie kochasz!” – wyrzuciłam mu wściekłość.
„To moja córka, jasne, że ją kocham” – odparł, wzruszając ręką.
„Ale to nie wystarcza. Więcej czasu spędzasz z czyimś dzieckiem niż z własną córką!” – oskarżyłam go.
Simon wzruszył ramionami i powiedział z zniechęceniem: „Co ode mnie chcesz? Żebym znowu się wykręcał?”
„Chcę, żebyś coś naprawdę zrobił! Jutro jest festyn – idziemy razem, jako rodzina. Spędzisz z córką prawdziwy, wartościowy czas!” – nakazałam.
„Mam jutro dużo pracy” – jęknął.
„To weź wolne!” – krzyknęłam i wyszłam z pokoju, nie zważając na jego usprawiedliwienia.
Następnego dnia Simon rzeczywiście wziął wolne, a cała trójka poszliśmy na festyn. Widziałam, jak Sophie promienieje szczęściem, biegając pomiędzy atrakcjami, nie mogąc się zdecydować, co wybrać najpierw.
„Mamo! Chcę iść na kolejkę górską!” wykrzyknęła z entuzjazmem.
„Och, kochanie, ja się ich boję. Zapytaj tatusia” – lekko popchnęłam Simona, zachęcając go do udziału.
„Wiesz, że nie pójdzie” – zmartwiła się Sophie.
„Pójdzie” – odparłam, patrząc ostrym wzrokiem na Simona. „Prawda, tato?” – dodałam przez zaciśnięte zęby.
Simon niechętnie zgodził się, chwycił rękę Sophie i razem poszli na przejażdżkę.
Staliśmy poniżej. Sophie trzymała się Simona przerażona, a on nawet nie próbował jej uspokoić. Czułam ból w sercu – jakby kompletnie mu nie zależało.
Przez resztę dnia spacerowałam z Sophie, podczas gdy Simon ciągle był zajęty swoim telefonem.
Nagle Sophie zauważyła automat ze zbijakami i pobiegła do niego, przyciskając twarz do szyby.
„Mamo, zobacz tego niesamowitego kosmitę! Wygraj go dla mnie, proszę!” – błagała z ekscytacją.
„Może tata chce ci tę zabawkę wygrać?” – zasugerowałam, zwracając się do Simona.
„Nie, nie, myślę, że ty masz większe szanse” – mruknął, nie podnosząc wzroku znad ekranu.
Skinęłam głową i podeszłam do maszyny. Próbowałam dziewięć razy – dopingowana okrzykami pełnymi nadziei Sophie. Najlepszym wynikiem był pluszowy miś po ósmej próbie.
„Przepraszam, kochanie, ale nie uda mi się zdobyć tego kosmity” – westchnęłam.
„A ja naprawdę go chciałam” – powiedziała zasmucona Sophie.
„Wiem, skarbie. Ale jest już późno i musimy wracać do domu. Może spróbujemy jeszcze raz innym razem” – szepnęłam.
„Dobrze” – odpowiedziała, rozczarowana, i ruszyłyśmy w stronę samochodu.
Następnego dnia, by poprawić jej humor, ponownie zabrałam Sophie do wesołego miasteczka, zdeterminowana, by w końcu zdobyć różowego kosmitę.
Jednak automat z zabawkami zniknął. Sophie od razu rozpłakała się, dlatego podniosłam ją na ręce, by pocieszyć, i zapytałam stojącego obok nastolatka o los pluszaka.
„Przepraszam, wczoraj była tam różowa zabawka kosmity, ale zniknęła. Macie jeszcze jakieś?” – zapytałam.
Chłopak bez spojrzenia odpowiedział: „Jeśli nie ma go w maszynie, to nie mamy”.
Kiedy dziewczyna zbliżyła się, przerwała mi, mówiąc: „Pani, my nie mamy tego”.
„Nieuprzejme” – mruknęłam i poszłyśmy do samochodu, po drodze kupując loda, żeby poprawić humor Sophie.
W domu spojrzałam na auto Simona i mimowolnie uśmiechnęłam się – w końcu mnie posłuchał. Wreszcie zrobił coś dla naszej córki. W tylnej kanapie leżał właśnie ten różowy, pluszowy kosmita, na który Sophie tak bardzo miała ochotę.
Nie powiedziałam jej o tym. Chciałam, by zabawka była czymś, co dziewczynka połączy z ojcem. Weszłyśmy do domu i akurat Simon wychodził.
„Dokąd idziesz?” – zapytałam.
„Wracam do pracy, tylko przyszedłem na lunch” – odpowiedział obojętnie.
„Do domu Sophie. Nie chcesz jej czegoś dać?” – spojrzałam na niego pytająco.
„Nie, nie sądzę” – odparł i wyszedł.
Może planował zrobić to później? Może to miała być niespodzianka? Tak przynajmniej chciałam wierzyć.
Jednak wieczorem Simon wrócił do domu z pustymi rękami. Czekałam, aż da Sophie różową zabawkę, ale nic się nie wydarzyło. Dziewczynka poszła spać zła.
Gdy już zasnęła, weszłam do naszej sypialni. Simon leżał na łóżku.
„Dlaczego nie dałeś Sophie tego kosmity?” – zapytałam.
„Jaki kosmita?” – wydusił.
„Różowy, z maszyny. Ten, którego tak bardzo chciała” – wyjaśniłam.
„Skąd w ogóle pomysł, że miałem go jej dać? Gdzie ty to wymyśliłaś?” – zaśmiał się.
„Eh… z twojego samochodu!” – odpowiedziałam zirytowana.
„W moim aucie nie ma żadnego kosmity” – odparł kradnąc wzrok.
„Nie kłam. Widziałam go na własne oczy” – rzuciłam.
„Pewnie ci się wydawało. Nigdy go nie miałem” – wzruszył ramionami.
„Więc teraz mnie okłamujesz?” – zdenerwowałam się.
„To nie moja wina, że twój mózg miesza nadzieję z rzeczywistością. Teraz wybacz, jestem zmęczony i chcę spać” – mruknął i się odwrócił.
Byłam o krok od spakowania swoich rzeczy i wyjścia z Sophie. Lepiej mieć samotną matkę niż takiego ojca.
Najważniejsze: Nawet w obliczu zdrady i braku wsparcia, troska o dziecko powinna pozostać priorytetem.
Jednak to był głos złości. Z mojej perspektywy. Sophie wciąż potrzebowała ojca. I ona go kochała.
Minęło kilka dni od zdarzenia z kosmitą. Moja przyjaciółka Christine zaprosiła nas do siebie, żeby Sophie i Jimmy mogli bawić się razem. Simon, jak zwykle, nie mógł przyjść, więc byliśmy tylko my — ja i córka.
Christine i ja siedziałyśmy w kuchni, popijając herbatę, rozmawiając o naszych dzieciach, podczas gdy one bawiły się w pokoju zabaw.
Gdy Christine poszła do łazienki, Sophie wbiegła do kuchni zapłakana.
„Kochanie, co się stało?” – zapytałam zaniepokojona.
„Jimmy ma różowego kosmitę” – szlochała.
„Co?” – zdziwiłam się.
„I nawet nie pozwala mi się nim bawić” – narzekała.
„Porozmawiam z nim” – obiecałam i ruszyłam do pokoju zabaw.
Jimmy siedział tam, trzymając tę samą zabawkę.
„Wow, świetna zabawka! Skąd ją masz?” – zapytałam z uśmiechem. Dzieci zawsze uwielbiały, gdy podziwiało się ich rzeczy.
„Tak, jest niesamowita. Dał mi ją Simon” – ucieszył się Jimmy. „Ale tylko jeśli obiecuję nikomu nie mówić, że przychodzi do mojej mamy”.
Nagle jego uśmiech zniknął.
„Spokojnie, jestem dobra w dotrzymywaniu sekretów” – uspokoiłam go. „Może pozwolisz Sophie trochę się tym pobawić?”
Jimmy się zgodził i wróciłam do kuchni. Christine nadal nie wróciła, a Sophie była tam sama.
„Kochanie, czemu nie pójdziesz pobawić się z Jimmym? Może tym razem pozwoli ci zagrać z kosmitą” – zachęciłam.
Dziewczynka zawahała się, ale w końcu uśmiechnęła się i pobiegła do pokoju.
W kuchni zobaczyłam leżący telefon Christine. Wesłuchałam się w ciszę, nie słysząc kroków, sięgnęłam po telefon i odblokowałam go. Nadal używała starego hasła z czasów studiów.
Przeglądałam wiadomości, poszukując konwersacji z Simonem, ale jego nazwisko się nie pojawiało.
Nagle zauważyłam kontakt z nazwą „Mój ❤”. Otworzyłam wątek i tam był cały ich sekret.
Planowali spotkania i dodatkowy czas, kiedy nie byłoby mnie i Sophie w domu. Wymieniali się zdjęciami – niektórymi niewinnymi, innymi zupełnie nie.
Oboje uśmiechali się mi prosto w twarz, a za moimi plecami się ukrywali. Nie miałam już siły nawet się zezłościć. Chciałam tylko, by to piekło się zakończyło.
Christine weszła do kuchni i zobaczyła mnie z jej telefonem w ręku.
„Co robisz?” – zapytała drżącym głosem.
„Jak się czujesz, śpiąc z moim mężem?” – odpowiedziałam zimno.
„Jak się dowiedziałaś?” – jąkała się Christine.
„Zabawka. Ta, którą Sophie tak bardzo chciała. A Simon dał ją Jimmy’emu” – odparłam bez emocji.
„Claire, to nie jest tak, jak myślisz” – próbowała tłumaczyć.
„Więc nie zamierzasz spać z moim mężem?” – domagałam się odpowiedzi.
„My… jesteśmy zakochani” – wyznała cicho.
„To dlaczego on nie rozwiódł się ze mną, zanim zaczął się z tobą spotykać?” – krzyknęłam.
„Pytałam go, ale powiedział, że byś mu zabrała wszystko” – szepnęła.
„Teraz już się tym zajmę, sprawię, że zostanie bez niczego. A wy możecie się razem marnować” – obiecałam i wyszłam.
„Claire, przepraszam! Naprawdę się kochamy!” – krzyczała za mną Christine.
Zabrałam Sophie z przedszkola i usiadłyśmy w samochodzie.
„Mamo, dokąd jedziemy?” – zapytała.
„Po twego kosmitę” – odpowiedziałam stanowczo.
Jeździłyśmy od sklepu do sklepu, dzwoniłam też do adwokata, prosząc o przygotowanie dokumentów rozwodowych.
W żadnym sklepie nie znalazłyśmy tej upragnionej zabawki. Wróciłyśmy więc do festynu. Pierwszy pracownik, którego spotkałam, to ten sam nastolatek.
„Witam, byłam tu kilka dni temu, pytałam o różowego pluszowego kosmitę” – zaczęłam uprzejmie.
„Nadal go nie mamy” – odparł znużonym tonem.
Nie miałam już cierpliwości do jego obojętności. Podeszłam bliżej i warknęłam: „Posłuchaj mnie uważnie. Idziesz na magazyn i przynosisz tego przeklętego kosmitę. A jeśli tego nie zrobisz, zgłoszę to kierownictwu i oni to załatwią. Jeśli nie potrafisz wykonać tak prostego zadania, niech znajdą kogoś, kto potrafi”.
Twarz chłopaka posiniała. „Dobra, idę to sprawdzić”.
Po kwadransie wrócił z różowym pluszowym kosmitą, większym niż ten, którego próbowaliśmy zdobyć.
„Proszę, dla Sophie” – powiedział i podał zabawkę. Dziewczynka podskakiwała z radości.
„Ile jestem ci winna?” – zapytałam.
„Nic. Tylko proszę, nie wracaj tutaj” – odpowiedział zdenerwowany i odszedł.
Sophie bawiła się nową zabawką całą drogę do domu, promieniejąc szczęściem. Ja natomiast przeglądałam papiery rozwodowe, które odebrałam od mojego prawnika.
Simon przyszedł do domu dopiero późnym wieczorem. Rzuciłam przed niego dokumenty. „Co to jest?” – zmarszczył brwi.
„Dokumenty rozwodowe” – odpowiedziałam stanowczo. „Przypuszczam, że twoja dziewczyna powiedziała ci, że się dowiedziałam. Uwierz mi, zadbam o to, żebyś został bez niczego i płacił alimenty na dziecko”.
„Proszę, nie rób tego” – błagał Simon.
„Mogłam znieść, gdybyś był złym mężem, ale nie zamierzam tolerować, że jesteś złym ojcem” – powiedziałam spokojnie. „Teraz wyjdź”.
„Claire, porozmawiajmy” – błagał.
„Wynoś się” – powtórzyłam.
„Głupia suko!” – krzyknął Simon, trzaskając drzwiami.
Poszłam sprawdzić, czy Sophie nie obudziła się na hałas, ale spała spokojnie, tuląc swojego pluszowego kosmitę. Wiedziałam, że damy radę. Teraz to my — Sophie i ja — przeciw światu.
Ta historia pokazuje, jak jedna niewinna zabawka z wesołego miasteczka stała się katalizatorem prawdy i zmieniła nasze życie na zawsze. Pomimo zdrady i rozczarowań, miłość matki do dziecka oraz walka o szczęście dziecka pozostają niezachwiane.