->

Sprzedamy Twój Sklep, by Pomóc Mojej Siostrze – Dramat w Życiu Anny

Anna właśnie starannie ułożyła bukiet białych róż dla stałej klientki i ocierała ręce ręcznikiem. Za szybą padał październikowy deszcz, a w środku unosił się zapach świeżości i kwiatów – tak właśnie zawsze opisywała złożony aromat swojego sklepu. Jeszcze trzy lata temu nie przypuszczałaby, że w tak krótkim czasie zdobędzie znajomość tylu odmian, nauczy się, które kwiaty dłużej utrzymują świeżość, a które są szczególnie wymagające pod względem pielęgnacji.

Nagle dzwonek przy drzwiach zapowiedział czyjąś obecność – to był jej mąż, Mikhail, który zwykle odwiedzał kwiaciarnię rzadko i najczęściej załatwiał sprawy przez telefon.

„Cześć, jak się masz?” – pocałował ją w policzek, lecz Anna wyczuła napięcie w jego głosie.

„Dobrze, już dziś sprzedałam piąty bukiet. A propos, pani Kowalowa zamówiła kolejny bukiet na stół – mówi, że tylko nasze kwiaty utrzymują się ponad tydzień.”

Mikhail kiwnął głową bez większego zainteresowania. Anna od razu rozpoznała ten wyraz twarzy – coś było nie tak. Po dwunastu latach małżeństwa potrafiła odczytać nastrój swojego męża z najdrobniejszych sygnałów: jak marszczył brwi, zaciskał usta czy unikał spojrzenia, gdy szykował się do trudnej rozmowy.

„Anya, musimy poważnie porozmawiać” – usiadł przy ladzie, tonem poważnym zaczął rozmowę. „To dotyczy sklepu.”

Serce Anny zabiło mocniej. Odłożyła nożyczki i zwróciła się do niego całkowicie.

„Co ze sklepem?”

„Wiesz, nie jest może całkiem nierentowny, jednak zyski są minimalne. Przez trzy lata dokładałem do interesu, ale nadal nie wyszedł na plus.”

Anna poczuła, jak drży jej głos. „Co chcesz przez to powiedzieć, Misza?”

Mikhail westchnął i spojrzał w wystawę.

„Katya ma kłopoty. Rozwiodła się z Igorem, mieszkanie zostało u niego, a ona nie ma gdzie mieszkać. Teraz przebywa u znajomej, ale to tylko tymczasowe.” Zrobił pauzę, zbierając odwagę. „Sprzedamy twój sklep i kupimy jej mieszkanie.”

Pełna niedowierzania Anna poczuła, jak ziemia usuwa się spod jej nóg. Słowa padły tak zwyczajnie, jakby dotyczyły zakupu pieczywa po drodze.

„Co?! Jak możesz mówić, że sprzedamy mój sklep?”

„Anya, bądź rozsądna. Inwestowaliśmy długo bez żadnych zysków. Katya potrzebuje pomocy, to moja siostra.”

„A co ze mną?” – głos pękł jej pod wpływem emocji. „Czy ja nie jestem twoją żoną? To mój biznes, moja praca, całe moje życie!”

„Ale przecież sklep nie przynosi dochodu!”

„Nie przynosił – teraz już tak!” – wskazała na kasę. „Widzisz? Coraz więcej klientów i zamówień. Dopiero zaczynam rozumieć, jak to prowadzić!”

Mikhail wstał, zmieniając się z pewnego siebie w nieuchronnie groźnego.

„Anna, nie proszę o pozwolenie. Informuję cię tylko. Sklep trzeba sprzedać.”

„Nie!” – uderzyła pięścią w ladę, kilka płatków róż spadło na blat. „Nie pozwolę na to! To mój sklep!”

„To, który pomogłem ci otworzyć! Za moje pieniądze!”

Te słowa boleśnie uderzyły jak policzek. Anna poczuła, jak w środku ściska ją ból i złość.

„Więc co? Mam być tylko pracownikiem, którego można zwolnić w każdej chwili?”

„Nie bądź absurdalna. Ale rodzina jest ważniejsza niż twoje kwiaty. Katya potrzebuje naszej pomocy.”

„A ja? Czy ja nie potrzebuję wsparcia?” – jej głos drżał, łzy ledwo powstrzymane. „Czy nie oczekuję od męża, że we mnie uwierzy?”

Mikhail wzruszył ramionami.

„Wierzyłem trzy lata. To nie wystarczy?”

Anna odwróciła się do okna, nie mogąc na niego spojrzeć. Deszcz wzmógł się, krople spływały po szybie, jak jej niewidzialne łzy.

„Wyjdź” – wyszeptała. „Po prostu odejdź.”

„Anya…”

„Wyjdź!” – krzyknęła, z głosem pełnym determinacji, który sprawił, że Mikhail cofnął się.

Stał przez chwilę, potem w milczeniu opuścił lokal. Dzwonek zawibrował żałośnie.

Anna osunęła się na krzesło i pozwoliła łzom swobodnie płynąć. Każda kropla niosła ból i zagubienie. Jak to możliwe, że tak łatwo mógł zniszczyć trzy lata jej życia, pracy, marzeń?

Przypomniała sobie początki kwiaciarni. Mikhail naprawdę wtedy wspierał jej pomysł, choć z pewnymi obawami. „Spróbuj,” mówił, „ale jeśli się nie uda, nie bądź zawiedziona.” I ona próbowała. Zgłębiała tajniki branży, odwiedzała dostawców, uczyła się wiązać bukiety, pracowała po czternaście godzin dziennie.

Pierwszy rok był koszmarem. Kwiaty więdły, klientów brak, nie wiedziała jak dobrze przechowywać poszczególne gatunki. Jednak się nie poddała. Z czasem sytuacja zaczęła się polepszać. Pojawili się stali bywalcy, nauczyła się słuchać potrzeb kwiatów.

A teraz, gdy wreszcie zaczęło się rozwijać, on chciał to wszystko zniszczyć. Dla Katyi.

Anna nigdy nie lubiła siostry męża. Nie otwarcie nieprzyjazna, lecz nieustannie wyczuwała niechęć. Katya była piękna, charyzmatyczna i umiała przyciągać uwagę. Często mówiła rzeczy w stylu: „O, Annushka, masz tyle szczęścia! Troskliwego męża, piękny dom i własny biznes!” Ale Anna wyczuwała w tych słowach fałsz i zazdrość.

Wieczorem, w domu, rozmowa trwała dalej. Mikhail wrócił z pracy jeszcze bardziej przygnębiony.

„Przemyślałaś to, co mówiłem?” – zapytał bez powitania.

„Tak. Moja odpowiedź pozostaje nie.”

„Anna, zachowujesz się egoistycznie.”

„Egoistycznie?” – odwróciła się od kuchenki. „Przez trzy lata włożyłam duszę w ten sklep, a ty nazywasz mnie egoistką, bo nie chcę go sprzedać?”

„Katya nie ma gdzie mieszkać!”

„A dlaczego to mój problem? Niech pracuje i wynajmie mieszkanie jak wszyscy!”

„To moja siostra!”

„A ja jestem twoją żoną!” – krzyknęła Anna. „A może już nie…”

Mikhail zamilkł. W kuchni słychać było tylko skwierczenie na patelni.

„Co masz na myśli?”

„Mąż powinien wspierać żonę, a nie niszczyć jej marzenia dla siostry.”

„To nie jest zachcianka! Ma poważne problemy!”

„Ja też mam poważne problemy!” – wyłączyła kuchenkę i spojrzała mu w oczy. „Mąż chce mi zabrać owoc całego mojego życia!”

„Owoc twojego życia?” – Mikhail uśmiechnął się z rezerwą. „Sprzedajesz kwiaty od trzech lat, nie przesadzaj.”

To było za dużo. Coś w Annę się załamało.

„Wyjdź z kuchni” – powiedziała cicho, ale na tyle zdecydowanie, że zrozumiał, iż lepiej nie kłócić się dalej.

Następne dni upłynęły w atmosferze zimnej wojny. Rozmawiali tylko, gdy było to konieczne, spali w osobnych pokojach, unikali kontaktu wzrokowego. Anna czuła, jak ich dwanaście lat małżeństwa się rozpada, lecz nie wiedziała, co zrobić.

W kwiaciarni starała się całkowicie zatopić w pracy. Kwiaty nie kłamią, nie zdradzają ani nie niszczą życia dla kogoś innego. Po prostu żyją i dają piękno, póki mogą.

W czwartek odwiedziła ją Marina, właścicielka pobliskiego salonu kosmetycznego. Często razem pili kawę i rozmawiali o biznesie.

„Anya, wyglądasz na przygnębioną” – zauważyła, siadając przy ladzie.

„Rodzinne problemy” – westchnęła Anna.

„Chcesz pogadać?”

Z wahaniem, ale zdecydowała się opowiedzieć. Może inna perspektywa pomoże.

„Misha chce sprzedać sklep.”

„Co? Czemu?”

„Żeby pomóc siostrze. Jest po rozwodzie i potrzebuje mieszkania.”

Marina pokręciła głową.

„Dziwne. Nie może sama zarobić na mieszkanie?”

„Może tak. Ale po co się starać, skoro można żyć z brata?”

„Anya, nie masz wrażenia, że coś tu nie gra?” – pochyliła się do niej. „Pamiętasz, jak mówiłam, że widziałam twojego męża w kawiarni z jakąś kobietą?”

Anna się napięła.

„Widziałam? I co z tego?”

„A jeśli to była jego siostra? Czy planują coś razem?”

„Co masz na myśli?”

„Może ona nie chce tylko mieszkania. Może już dzielą majątek na wypadek rozwodu.”

Anna poczuła szybsze bicie serca.

„Marin, nie mów głupot.”

„Ale pomyśl. Czemu miałbyś sprzedawać sklep, skoro możecie sprzedać coś innego? Macie przecież działkę pod Moskwą, drugi samochód, wiele rzeczy.”

  • Posiadacie działkę niedaleko Moskwy, z której rzadko korzystacie.
  • Macie dodatkowy samochód stojący w garażu.
  • Dlaczego w takim razie akurat sklep ma zostać sprzedany?

Anna zaczęła się zastanawiać. Rzeczywiście, dlaczego właśnie sklep?

„Może siostra coś do niego mówiła?” – kontynuowała Marina. „Może uważa, że za mało doceniasz męża lub coś podobnego?”

„Dlaczego miałaby tak myśleć?”

„Kto to wie? Zazdrość potrafi zdziałać wiele. Może po prostu zazdrości, że masz wszystko, co dobre?”

Tamtej nocy Anna nie mogła zasnąć. Słowa Mariny krążyły w jej głowie. A jeśli to prawda? Co jeśli Katya celowo stara się nastawić Mikhaila przeciwko niej?

Następnego dnia zadzwoniła do wspólnej znajomej, Leny, która przyjaźniła się z obiema siostrami.

„Lena, cześć! Jak się masz?”

„Och, Anya! Wszystko dobrze, praca wre. A u ciebie?”

„No rodzinnie kiepsko… Słyszałaś może, co Katya mówi o mnie ostatnio?”

Na drugim końcu zapadła cisza.

„Wydarzyło się coś?”

„Tylko się zastanawiam.”

„Anya, spytaj ją sama…”

„Lena, proszę. To dla mnie ważne.”

Po chwili westchnęła.

„Dobrze, ale nie bierz tego zbyt poważnie. Mówiła, że nie doceniasz swojego męża. Że za dużo czasu spędzasz w sklepie i zaniedbujesz rodzinę.”

„A co jeszcze?”

„Mówiła też…” – Lena zawahała się – „że podejrzewa, iż masz romans.”

„Co?!”

„Z jakimś mężczyzną. Twierdzi, że często zostajesz późno i wychodzisz wieczorami…”

Anna poczuła puls w skroniach.

„Lena, to bzdury! Nie wychodzę nigdzie poza sklep i dom!”

„Wiem, Anya. Przekonywałam ją. Ale ona nalegała. Chciała otworzyć oczy Mikhailowi.”

„Chciała, żeby uwierzył, że go oszukujesz, i rozwiódł się z tobą zanim straci wszystko.”

Anna opadła na krzesło, wszystko nagle ułożyło się w całość. Katya celowo próbuje odsunąć ją od męża, rozsiewając fałszywe oskarżenia.

„Lena, dzięki, że mi powiedziałaś.”

„Anya, tylko nie rób nic głupiego. Może to wszystko kłamstwa…”

„Nie, teraz to jasne.”

Anna rozłączyła się i długo siedziała, rozmyślając nad ułomnością sytuacji. Katya chciała za jednym zamachem pozbyć się jej i zdobyć mieszkanie. Sprytny plan.

Tamtego wieczoru czekała na Mikhaila i powiedziała:

„Musimy porozmawiać.”

„O sklepie? Zmieniłaś zdanie?”

„Nie. O twojej siostrze.”

Mikhail zmarszczył brwi.

„Co z nią?”

„To, co ci powiedziała o mnie, nie jest prawdą.”

„Co masz na myśli?”

„Że niby mam romans, że cię nie doceniam, że jestem złą żoną.”

Twarz męża zmieniła wyraz.

„Skąd wiesz, o czym rozmawialiśmy?”

„To nieistotne. Ważne, że to wszystko kłamstwa. Musisz to zrozumieć.”

„Katya nie kłamałaby…”

„Katya mnie zazdrości,” – spojrzała mu prosto w oczy. – „Widzi, że mam kochającego męża, swój biznes i nie może tego znieść. Postanowiła zniszczyć wszystko.”

„Opowiadasz nonsensy!”

„To powiedz mi wtedy: dlaczego sklep ma być sprzedany? Mamy działkę, drugi samochód, różne inwestycje.”

Mikhail otworzył usta, ale nie znalazł słów.

„Bo chce, żebym nie miał nic” – kontynuowała Anna. – „Żeby stać się nikim. A potem, gdy się rozwiedziecie, mieszkanie będzie jej.”

„To nonsens…”

„Prawda. I w głębi duszy wiesz, że mam rację.”

Mikhail zamilkł na dłuższą chwilę. Anna widziała walczący na jego twarzy cień wątpliwości.

„Nawet jeśli to prawda,” – w końcu powiedział – „Katya wciąż potrzebuje pomocy.”

„Pomóż w inny sposób. Sprzedaj działkę, pożycz pieniądze, cokolwiek. Ale nie ruszaj mojego sklepu.”

„Ale on nie przynosi zysków…”

„Przynosi!” – wyjęła z torebki notatnik z obliczeniami. „Spójrz. W ostatnich trzech miesiącach zysk netto to dwieście tysięcy, i rośnie z miesiąca na miesiąc.”

Mikhail wziął notatnik i przejrzał zapisane liczby.

„Skąd te dane?”

„Z własnego doświadczenia w prowadzeniu biznesu. Mam stałych klientów, zamówienia korporacyjne. Myślę o otwarciu drugiego sklepu.”

„Drugi?”

„Tak. Na ulicy Sowieckiej pojawiła się dobra lokalizacja, więcej ruchu pieszych, można zwiększyć zyski.”

Mikhail powoli zamknął notatnik.

„Czemu nie pokazywałaś mi tych danych wcześniej?”

„Bo nie byłeś zainteresowany. Już zdecydowałeś, że sklep jest nierentowny i nie chciałeś słuchać.”

Westchnął.

„Może masz rację…”

„Nie może, na pewno masz.”

Następnego dnia Mikhail poszedł rozmawiać z siostrą. Anna nie znała treści rozmowy, lecz kiedy wrócił, jego twarz była ponura.

„Miałaś rację,” – usiadł naprzeciw niej. – „Katya mówiła same bzdury.”

„I co dalej?”

„Powiedziałem jej, że nie dam jej więcej pieniędzy. Niech radzi sobie sama.”

Anna odetchnęła z ulgą, choć złość nie minęła.

„A sklep?”

„Pozostaje twój. Przepraszam.”

„Przeprosiny to za mało,” – powiedziała. – „Prawie zniszczyłeś mi życie.”

„Wiem. I chcę to naprawić.”

„Jak?”

Mikhail się zastanowił.

„Pomogę ci otworzyć nowy sklep. Jeśli naprawdę chcesz.”

Anna uśmiechnęła się po raz pierwszy od wielu dni.

„Chcę. Bardzo.”

Miesiąc później otworzono sklep na ulicy Sowieckiej. Anna pracowała tam rano, a po południu wracała do pierwszego punktu. Biznes szedł lepiej, niż się spodziewała. Mikhail naprawdę pomagał – przyprowadzał klientów ze swojej firmy, doradzał w sprawach finansowych.

Katya przestała dzwonić i przychodzić. Anna usłyszała, że znalazła pracę i wynajęła mieszkanie. Może to i lepiej – każdy dostał to, na co zasłużył.

Wieczorem, zamykając sklep, Anna z zachwytem patrzyła na wystawę. Białe chryzantemy pomieszane z żółtymi różami tworzyły pogodny nastrój nawet w pochmurny dzień.

Trzy lata temu nie odróżniała chryzantemy od astrów. Teraz marzyła o otwarciu całej sieci sklepów.

Mikhail podszedł do niej, jak obiecał.

„Jak idzie?” – zapytał, całując ją w policzek.

„Świetnie. Dziś sprzedałam więcej bukietów niż przez cały poprzedni tydzień.”

„Niesamowite. Znalazłem miejsce na trzeci sklep.”

„Trzeci?” – zdziwiła się Anna. – „Nie myślałam jeszcze nawet porządnie o drugim!”

„Już myślę o franczyzie,” – uśmiechnął się.

Zaśmiała się – pierwszy raz od dawna szczere, rozluźnione.

„Najpierw nauczmy się prowadzić dwa, potem zobaczymy.”

„Jak powiesz, szefowo.”

Wyszli na zewnątrz. Deszcz ustał, wyszło słońce. Anna pomyślała, że życie, podobnie jak kwiaty, wymaga cierpliwości i wiary. Trzeba po prostu dalej iść, nawet gdy wydaje się, że wszystko stracone. Czasem najpiękniejsze pąki rozkwitają po najgwałtowniejszych burzach.

Kluczowa refleksja: Historia Anny przypomina, jak ważne jest wytrwałe dążenie do celów i jak rodzinne konflikty mogą próbować tę wytrwałość podważyć. Warto wierzyć w swoje marzenia, nawet gdy pojawiają się trudności, a prawdziwe wsparcie rodziny potrafi zmienić losy całego życia.