->

Zameldowałam się w hotelu, by odkryć, że mój mąż już tam był… z kimś innym.

Clara rozpoczęła swoją podróż służbową pełna nadziei na rozwój kariery, ale niespodziewane spotkanie zmieniło wszystko. Nieznajomy przekazał jej druzgocącą wiadomość, która oznaczała koniec jej małżeństwa. Co zrobi teraz?

Podróżowanie w pojedynkę zawsze sprawiało jej przyjemność, zwłaszcza gdy dotyczyło to spraw zawodowych. Było coś szczególnego w byciu nieznajomą w obcym miejscu, nawet jeśli tylko na kilka dni.

Długie wyjazdy służbowe ułatwiały jej znoszenie rozłąki z mężem, Tomem. Wiedziała, że on zostaje w domu, odpoczywa przed telewizorem i zajada się niezdrowymi przekąskami, czekając na jej powrót.

— I tak niczego nie zmienię — żartował Tom, uśmiechając się, trzymając walizkę i machając na pożegnanie.

Tym razem jednak było inaczej. On też miał swoje plany wyjazdowe.

Przygotowując się do wyjazdu, Clara odczuwała mieszankę emocji. To nie była zwykła podróż; w grę wchodziła przyszłość jej biznesu. Po miesiącach ciężkiej pracy szansa na przekształcenie jej restauracji w sieć franczyzową zależała od zdobycia wsparcia inwestorów.

— Nie martw się, Clara — powiedział jej partner biznesowy, Malcolm, z motywującym uśmiechem —. Wejdź tam i pokaż wszystko, nad czym pracowaliśmy przez te pół roku. I przede wszystkim bądź sobą.

— Powinnaś jechać ze mną — nalegałam.

Był to wieczór przed wyjazdem, ale Malcolm nadal uważał, że nie jest to konieczne.

— Mam do ciebie pełne zaufanie. Poza tym nie mogę teraz opuścić miasta. W każdej chwili mogę zostać ojcem.

Przynajmniej wiedział, co jest dla niego ważne.

— Poradzisz sobie świetnie — zapewnił Tom, zostawiając mnie na lotnisku —. Robiłaś już takie prezentacje wiele razy.

— Tak, ale tym razem stawka jest dużo wyższa — przyznałam —. Prosimy inwestorów o dużą sumę.

— Nie wzięliby cię poważnie, gdybyś nie była tego warta — powiedział pewnie —. Zrelaksuj się, bądź sobą i ich zachwycisz.

Miał rację. Gdyby nasza propozycja nie była obiecująca, nie zatrzymaliby nas w tak luksusowym hotelu.

— Poza tym to tylko krótki wyjazd. Wkrótce wrócimy do domu — dodał.

— Jesteś zdenerwowany przed wyjazdem? — zapytałam, sięgając po gumę do żucia w torebce.

— Wcale nie. Właściwie czekam na to z niecierpliwością. Ostatnio czuję się niespokojny i to dobra okazja, żeby się wyciszyć. Powinniśmy zaplanować wakacje.

— Jak wrócimy — obiecałam — to je zorganizujemy.

Tom pocałował mnie w czoło i odszedł.

Gdy tylko wsiadłam do samolotu, ogarnęła mnie fala emocji: ekscytacja, oczekiwanie, ale też niepokój, którego nie potrafiłam wyjaśnić.

— To nie jest zwykła podróż służbowa, Clara — przypominałam sobie —. Musisz pokazać, na co cię stać.

Opóźnienie lotu sprawiło, że ledwo zdążyłam wypożyczyć samochód i dotrzeć na spotkanie.

— Będę się meldować później — mruknęłam, wychodząc z lotniska.

Prezentacja przebiegła perfekcyjnie.

— Dziękuję za twój czas, Claro — powiedział Grant, główny inwestor, ściskając mi rękę —. Ty i Malcolm wykonaliście świetną robotę. Twoja prezentacja była imponująca.

— Cieszę się, że tak uważasz.

— Widzimy potencjał i chcemy go wykorzystać. Oficjalnej odpowiedzi możesz się spodziewać w ciągu jednego lub dwóch dni; mój asystent umówi kolejne spotkanie.

Poczułam ulgę. Najtrudniejsza część za mną. Teraz pozostawało tylko czekać.

— Miłego pobytu — dodał Grant, znikając w sali konferencyjnej.

Hotel był przepiękny — idealne miejsce, by się zrelaksować, czekając na decyzję. Mój plan był prosty: zameldować się, wziąć prysznic i poinformować Toma oraz Malcolma o wynikach spotkania.

Podczas oczekiwania na recepcji zauważyłam znajomą twarz. Siedziała obok mnie w samolocie.

— Cześć! — przywitała się entuzjastycznie —. Ty też tu mieszkasz?

Odwzajemniłam uśmiech i skinęłam głową. Choć byliśmy obce, było coś pocieszającego w widoku znajomej osoby.

— Jak długo zostajesz w mieście? — zapytałam.

— Tylko kilka dni. Jestem tu na małą przygodę — odpowiedziała —. Chcę odpocząć od domu, jestem z chłopakiem, ale sprawy są trochę skomplikowane.

— Co masz na myśli? — zapytałam, popijając szampana z powitalnego drinka.

— On jest żonaty — wyznała —. Więc to wszystko trochę na boku. Staram się o tym nie myśleć za dużo. Jego żona często podróżuje służbowo i podejrzewa, że ma romans z kolegą z pracy.

Zaśmiałam się nerwowo.

— To brzmi jak szaleństwo!

Nie potrafiłam wyobrazić sobie usprawiedliwiania zdrady tym, że ktoś dużo podróżuje.

„Nie myśl o tym” — powiedziałam sobie. Decyzje innych to nie mój problem.

Kobieta została wezwana do recepcji. Odsunęłam się, obserwując rozmowę z recepcjonistką.

— Cześć! — powiedziała z radością —. Mam rezerwację na nazwisko Tom Harrison. Jeszcze nie przyjechał, przyleci dzisiaj wieczorem.

Serce zamarło mi w piersi.

Tom Harrison?

Mój mąż, Tom Harrison?

Nie mogła to być zwykła zbieżność.

— Oczywiście, proszę pani — odpowiedziała recepcjonistka profesjonalnie —. Ponieważ rezerwacja jest na pana Harrisona, potrzebuję numeru kontaktowego lub adresu e-mail do potwierdzenia. To nasza polityka bezpieczeństwa.

Kobieta zaśmiała się cicho, jakby rozumiała potrzebę tych procedur. Potem bez wahania podała numer telefonu mojego męża.

Rzeczywistość uderzyła mnie jak lodowata fala. To nie było przypadkowe nazwisko. Ta kobieta była z Tomem. Ogarnęła mnie burza emocji: zaskoczenie, gniew, zdrada.

— Miłego pobytu — powiedziała z wyrachowanym uśmiechem, odbierając klucz —. Jestem pewna, że jeszcze się spotkamy.

Zszokowana zameldowałam się. Nawet nie pamiętałam, czy powiedziałam Tomowi, w jakim hotelu się zatrzymam. A może zapytałam?

W pokoju euforia po udanej prezentacji szybko zgasła. W mojej głowie szalały ciemne myśli i bolesne pewniki.

Chciałam zemsty.

Później, gdy zbliżała się godzina przyjazdu Toma, zeszłam do lobby.

Przez przypadek usłyszałam numer pokoju, jaki przydzielono Tomowi i jego kochance. Oderwałam kartkę z notesu i napisałam prostą wiadomość — zaproszenie na darmowy masaż w hotelowym spa.

Czekałam.

Gdy ona wyszła, zmieniła się obsługa recepcji. Nowa recepcjonistka obsłużyła mnie z uśmiechem.

Powtórzyłam dokładnie te same słowa, których użyła Verónica, i wyjaśniłam, że mam spotkać się z mężem, który już się zameldował. Kiedy poproszono o numer kontaktowy, podałam go bez wahania.

W ten sposób zdobyłam klucz.

Weszłam do jego pokoju, usiadłam na łóżku, zdjęłam buty i włączyłam telewizor.

— Kochanie, już jestem — usłyszałam głos Toma, gdy wszedł.

— Niespodzianka! — z uśmiechem pełnym jadu powiedziałam —. Nie miałam pojęcia, że planujesz zaskoczyć mnie w moim hotelu.

Kolor zniknął mu z twarzy. Jego oczy rozszerzyły się przerażeniem. Czoło pokryło się zimnym potem.

— Claro! — wymamrotał, próbując się opanować.

— Nie jestem osobą, której się spodziewałeś? — zapytałam, krzyżując ramiona.

— Jak długo? — zażądałam —. Jak długo to trwa?

— Siedem miesięcy — przyznał bez wahania.

Prawie się zaśmiałam z jego bezczelności.

— Zasługuję na kogoś, kto mnie szanuje i ceni, Tom. A ty nie jesteś tą osobą.

Nie odezwał się ani słowem. Nie było błagań, wymówek ani żadnej skruchy.

Odwróciłam się i odeszłam od ruin naszego małżeństwa. Przyszłość miała dla mnie większe plany. Jego obojętność bolała bardziej niż zdrada.

Wracając do pokoju, zadzwoniłam do Malcolma, by opowiedzieć o spotkaniu.

— Teraz pozostaje tylko czekać — powiedział.

— Tak, pozostaje tylko czekać — powtórzyłam, czując, że coś we mnie na zawsze się zmienia.

Wzięłam prysznic, zamówiłam room service i czekałam na mail od Granta.

Od teraz mogłam iść tylko do przodu. A może nie?