->

Kiedy brat z rodziną zawłaszcza twoją sypialnię, a mama nawołuje do ‘rodzinnej pomocy’ – zmiana zamków to jedyne rozwiązanie

 

Historia o tym, jak brat ukradł klucze na urodzinach i wraz z rodziną wprowadził się do czyjegoś mieszkania, dopóki właścicielka nie zmieniła zamków i nie wyrzuciła ich na zewnątrz

Aleksandra poprawiła obrus i rozejrzała się po salonie. Wszystko było gotowe na imprezę. Tego dnia kończyła dwadzieścia osiem lat. Władimir rozstawiał krzesła wokół dużego stołu.

– Ilu gości się spodziewasz? – zapytał mąż, pociągając fotel bliżej stołu.

– Siedem osób – odpowiedziała Aleksandra. – Moi rodzice, Maksym z Żanetą i bliźniakami oraz twoja mama.

– Oby tylko twój brat znów nie zaczął narzekać na wynajmowane mieszkanko – mruknął Władimir.

Aleksandra westchnęła ciężko. Maksym rzeczywiście często uskarżał się na trudności mieszkaniowe. Kontaktowała się z nim tylko przy okazji rodzinnych świąt, a rozmowy rzadko wykraczały poza uprzejme pytania o zdrowie i pracę.

Pierwsi pojawili się rodzice. Mama przyniosła ogromny tort, tata bukiet róż.

– Wszystkiego najlepszego, kochanie! – uścisnęła Aleksandrę mama. – Jakie piękne macie mieszkanie!

– Dziękuję, mamo – uśmiechnęła się Aleksandra. – Proszę, chodźcie do salonu.

Po pół godzinie zjawił się Maksym z rodziną. Żaneta trzymała za ręce siedmioletnich bliźniaków, Denisa i Dymkę. Brat wyglądał na zmęczonego.

– Cześć, siostrzyczko – objął Aleksandrę. – Wszystkiego dobrego!

– Dziękuję, Maksym. Jak idzie w szkole, chłopcy?

Bliźniacy nieśmiało mamrocząc coś niezrozumiałego. Żaneta poprawiła im ubrania.

– Chłopcy, przywitajcie się z ciocią Aleksandrą – powiedziała surowo.

Ostatnia pojawiła się teściowa, Helena Iwanowna, która przyniosła w prezencie elegancką wazę.

Przy stole toczyła się zwyczajna rozmowa. Rodzice pytali o pracę, dzieci grzebały w sałatkach. Aleksandra zauważyła, że Maksym zachowuje się dziwnie – co jakiś czas wstawał od stołu, znajdując różne wymówki.

– Przepraszam, gdzie jest toaleta? – zapytał brat.

– W korytarzu, drugie drzwi po lewej – odpowiedziała Aleksandra.

Maksym zniknął na około dziesięć minut. Po powrocie poprosił o wodę i ponownie wyszedł, tym razem na balkon przewietrzyć się. Aleksandra zauważyła, jak po drodze zerkał do sypialni.

– Maksym zawsze był tak ruchliwy – skomentowała mama, podążając wzrokiem za córką.

– Tak, od dzieciństwa – potwierdził ojciec.

Żaneta tymczasem uważnie przyglądała się wystrojowi salonu. Dotknęła tapicerki kanapy i obracała w dłoniach figurkę z półki.

– Piękne meble – powiedziała do Aleksandry. – Pewnie kosztowały sporo?

– Nie jestem pewna – wzruszyła ramionami Aleksandra. – Wybieraliśmy z Władimirem to, co nam się podobało.

– A mieszkanie jest przestronne – kontynuowała Żaneta. – Ile macie pokoi?

– Trzy – odpowiedziała krótko Aleksandra.

Nagle mama ożywiła się i włączyła do rozmowy:

– Wiecie, rodzina powinna sobie pomagać w trudnych chwilach – powiedziała wymownie.

Aleksandra spojrzała na nią z niepokojem. Po co te słowa?

– Mamo, o co chodzi? – zapytała.

– No tak sobie myślę – odpowiedziała wymijająco mama. – W naszym czasie wsparcie bliskich było bardzo ważne.

Maksym wrócił z balkonu i zajął miejsce przy stole, sprawiając wrażenie zamyślonego.

– Wiecie, mieszkamy w kawalerce – zaczął bez zapowiedzi. – Wyobraźcie sobie, że nas czworo na trzydziestu metrach kwadratowych.

– Pewnie ciężko – uprzejmie odparł Władimir.

– O tak! – przekonywał Maksym. – Dzieci nie mają miejsca na lekcje, Żaneta ciągle się denerwuje, a czynsz rośnie co miesiąc.

– Może warto poszukać czegoś większego? – zaproponowała Aleksandra.

– Gdzie taką gotówkę wziąć? – rozłożył ręce brat. – Wszystkie mieszkania albo bardzo drogie, albo w fatalnym stanie.

Żaneta kiwnęła głową, wspierając męża:

– Szukamy już pół roku. Ceny są kosmiczne, a dzieci potrzebują odpowiedniej przestrzeni do rozwoju.

Denis i Dymka w międzyczasie eksplorowali mieszkanie. Zaglądali do pokoi, dotykali przedmiotów i coś szeptali sobie na ucho.

– Chłopcy, nie róbcie hałasu – upomniała ich Żaneta.

– To nic złego, niech oglądają – stwierdziła Aleksandra.

Helena Iwanowna obserwowała uważnie sytuację. Teściowa była osobą przenikliwą i rzadko milczała bez powodu.

– Jak długo tam mieszkacie? – zagadnęła Maksymę.

– W wynajmowanym? To już trzeci rok – odpowiedział. – Mam dość. Chcę mieć coś własnego, stałego.

– Rozumiem – skinęła głową Helena Iwanowna. – Rodzina powinna mieć stabilność.

Maksym ponownie przystanął przy stole, tłumacząc, że odbiera telefon. Wyszedł do korytarza, ale nie rozmawiał przez telefon. Aleksandra zauważyła, jak znowu zerka do sypialni ich z Władimirem.

– Maksym, wszystko w porządku? – zawołała brat.

– Tak, tak, po prostu się rozglądam – odpowiedział szybko. – Tu jest bardzo przytulnie.

Po kolacji podano tort. Maksym stał się bardziej rozmowny i szczegółowo opowiadał o ciasnocie swojego mieszkania.

– Żaneta wczoraj płakała – wyznał z zaufaniem. – Mówi, że już nie może tak żyć.

– Maksym! – upomniała go Żaneta, rumieniąc się.

– Co tu ukrywać? – wzruszył ramionami brat. – W końcu jesteśmy rodziną.

Znów odezwała się mama:

– Bliscy powinni się rozumieć, zwłaszcza gdy cierpią dzieci.

Bliźniacy wrócili z kolejnej wycieczki po mieszkaniu. Denis szeptał coś Dymce, który kiwnął głową i rozejrzał się wokół.

  • Rodzina spędzała czas razem, starając się pomóc Maksymowi i jego żonie.
  • Sytuacja jednak zaczynała robić się niepokojąca przez sposób zachowania gościa.
  • Atmosfera była napięta pomiędzy gośćmi i gospodarzami.

Goście rozeszli się późnym wieczorem. Aleksandra i Władimir zostali, by pozmywać po imprezie.

– Twoja rodzina zachowywała się dziwnie – zauważył mąż, zbierając talerze.

– W jakim sensie? – zapytała Aleksandra.

– Maksym spędził pół wieczoru na zwiedzaniu mieszkania. A twoja mama ciągle robiła aluzje.

Wtedy Helena Iwanowna, pomagająca w sprzątaniu, nagle się zatrzymała:

– Sprawdźcie, czy nic wam nie zginęło – zasugerowała. – Mam wrażenie, że Maksym zbyt uważnie się rozglądał.

Aleksandra szybko przebiegła po pomieszczeniach. Wszystko było na miejscu, ale nieprzyjemne przeczucie nie znikało.

Przez następne dwa tygodnie Aleksandrze trudno było pozbyć się dziwnego uczucia. Wspomnienia urodzin krążyły w głowie. Zachowanie brata wydawało się podejrzane, ale starała się nie myśleć o tym zbyt dużo.

– Może pojedziemy do mamy na weekend? – zaproponował Władimir w piątkowy wieczór. – Prosiła o pomoc w ogrodzie.

Aleksandra zgodziła się.

– Oczywiście. Świeże powietrze dobrze nam zrobi.

Helena Iwanowna mieszkała w letniskowej miejscowości poza miastem. Miała przytulny domek z ogrodem. Aleksandra uwielbiała tam spędzać czas.

Weekend minął szybko. Pracowali w ogrodzie, zrywając jagody i odpoczywając. Aleksandra nawet zapomniała o niepokojących myślach.

W niedzielę wieczorem wyruszyli do domu. Podróż zajęła około godziny. Władimir zaparkował auto na podwórku.

– W końcu w domu – powiedziała Aleksandra, wyciągając torbę z bagażnika.

Weszli na trzecie piętro. Aleksandra wyjęła klucze i otworzyła drzwi. To, co zobaczyli, było szokiem.

Wszędzie leżały pudła i torby. Dziecięce zabawki walały się po podłodze. W przedpokoju stały obce buty. Mieszkanie było nie do poznania.

– Co się dzieje? – wyszeptał Władimir.

Z kuchni wyszedł Maksym z uśmiechem na twarzy, jakby był gospodarzem domu.

– Cześć, siostrzyczko! – radośnie zawołał. – Prawie się już urządziliśmy.

Aleksandra zamarła w progu. Nie mogła pojąć, co się dzieje. Brat stał w jej kuchni i zachowywał się jak u siebie.

– Jak się tu dostałeś?! – krzyknęła, odzyskując głos.

Maksym wyjął z kieszeni pęk kluczy i wymachiwał nimi przed siostrą.

– Proste – uśmiechnął się półgębkiem. – Mam klucze.

– Skąd?! – nie mogła uwierzyć Aleksandra.

– Wziąłem je na twoich urodzinach – spokojnie odpowiedział brat.

Z sypialni wyszła Żaneta z bliźniakami. Dzieci wyglądały na zdezorientowane. Żaneta trzymała w ręce dziecięce ubrania.

– Wam dwóm zdecydowanie nie potrzeba trzech pokoi – oświadczył Maksym, rozkładając rzeczy na kanapie.

– Ukradłeś moje klucze! – krzyczała Aleksandra.

– Nie ukradłem, tylko wziąłem – poprawił brat. – Rodzina to rodzina. Musimy sobie pomagać.

Władimir cicho wszedł do salonu. Rozejrzał się po bałaganie i ponuro spojrzał na Maksyma.

– Natychmiast się wynoście – powiedział chłodno.

– Spokojnie, szwagrze – machnął ręką Maksym. – Miejsca wystarczy dla wszystkich. Wy zajmiecie jeden pokój, my dwa pozostałe.

– Co ty, całkiem zwariowałeś? – wybuchła Aleksandra. – To nasze mieszkanie!

– A my nie jesteśmy rodziną? – wtrąciła Żaneta. – Maksym to twój brat!

– Prawdziwy brat nie wdziera się do czyjegoś domu! – przerwała Aleksandra.

Denis i Dymka tulili się do mamy, ewidentnie nie rozumiejąc sytuacji. Żaneta objęła synów.

– Chłopcy, idźcie do swojego pokoju – poleciła Żaneta bliźniakom.

– Jakiego pokoju?! – zdenerwował się Władimir. – To nasza sypialnia!

– Teraz to pokój dziecięcy – odpowiedział spokojnie Maksym. – Jesteście dorośli, poradzicie sobie.

Aleksandra biegała po mieszkaniu. Jej rzeczy zostały przestawione, obce pudła zagarnęły wolne miejsce. Brat rozgościł się jak u siebie.

– Maksym, straciłeś rozum! – krzyczała. – Natychmiast wynoś się!

– Nie krzycz przed dziećmi – upomniała Żaneta. – Mamy prawo do lepszego życia.

– Moim kosztem?! – była wściekła Aleksandra.

– A dlaczego nie? – wzruszył ramionami Maksym. – U was dwie pokoje stoją puste.

Władimir sięgnął po telefon i zaczął wybierać numer.

– Co robisz? – zapytał Maksym.

– Zamawiam ślusarza – odpowiedział mąż Aleksandry. – Zaraz zmieniam zamki.

– Po co takie drastyczne kroki? – próbował przekonać Maksym.

Po godzinie zjawił się ślusarz. Szybko wymienił zamki w drzwiach wejściowych. Maksym z rodziną wbrew niezadowoleniu zbierali swoje rzeczy.

– Będziecie tego żałować – rzuciła Żaneta, niosąc torby do wyjścia.

– Wątpię – chłodno odparła Aleksandra.

Bliźniacy płakali, nie chcąc opuszczać przestronnego mieszkania. Maksym zanosił pudła na klatkę schodową.

– Aleksandro, zachowujesz się egoistycznie – powiedział brat. – Jesteśmy rodziną.

– Rodzina nie kradnie kluczy – odrzekła stanowczo.

Kiedy w końcu nieproszeni goście odeszli, Aleksandra usiadła na kanapie. Władimir objął żonę. Mieszkanie było w kompletnym nieładzie.

Następnego dnia zadzwoniła mama. Jej głos brzmiał oburzająco.

– Aleksandro, jak mogłaś wyrzucić brata na ulicę? – zarzuciła.

– Sama jest winna – odpowiedziała spokojnie córka. – Włamał się do naszego domu bez pozwolenia.

– Jesteś skąpa i bez serca! – krzyczała mama. – Maksym to twój brat! Ma dzieci!

– Dzieci nie dają prawa do kradzieży – odparła Aleksandra.

– Niszcysz rodzinę! – kontynuowała mama. – Jak możesz tak postępować z bliskimi?

Aleksandra poznała bolesną prawdę. Mama wiedziała o planach syna. Całe urodzinowe przyjęcie było tylko fasadą. Rodzice pomagali Maksymowi zrealizować jego zamiar.

– Wiedzieliście o wszystkim – powiedziała cicho Aleksandra.

– Oczywiście! – nie ukrywała mama. – Maksym potrzebuje pomocy! Ty myślisz tylko o sobie!

– Nie musimy się już więcej dzwonić – oznajmiła Aleksandra i rozłączyła się.

Wieczorem zadzwoniła Helena Iwanowna. Teściowa dowiedziała się o sytuacji od syna.

– Aleksandro, kochana, jak się czujesz? – troskliwie zapytała.

– Źle – szczerze odpowiedziała Aleksandra. – Rodzina mnie zawiodła.

– Władimir opowiedział mi wszystko – powiedziała Helena Iwanowna. – Postąpiłaś słusznie. Nikt nie ma prawa wdzierać się do czyjegoś mieszkania.

– Dziękuję za wsparcie – była wdzięczna Aleksandra.

– Jesteśmy twoją prawdziwą rodziną – ciepło dodała Helena Iwanowna. – Władimir i ja zawsze będziemy cię wspierać.

Aleksandra odłożyła słuchawkę i spojrzała na męża. Władimir siedział przy niej, trzymając ją za rękę. Stracili bliskich, ale odnaleźli siebie nawzajem na nowo.

– Koniec z zapasowymi kluczami – oznajmiła Aleksandra.

– Żadnych więcej – zgodził się Władimir. – Tylko my i mama.

Ich niewielka rodzina składała się już z trzech ludzi, ale byli solidni i uczciwi. Aleksandra nie miała już wątpliwości co do ich oddania.

“Prawdziwa rodzina to ta, która szanuje granice i dba o wzajemne zaufanie.”

Ta historia pokazuje, że warto zachować ostrożność nawet wobec najbliższych i chronić swoje miejsce, mimo rodzinnych zobowiązań. Wspólnota to przede wszystkim szacunek i uczciwość.