Przez lata, na moje urodziny, babcia Avery wręczała mi małe plastikowe owieczki. Na początku myślałam, że to tylko dziwny, zapomniany zwyczaj. Jednak pewnego dnia Avery odkryje, że te dziwne prezenty miały ukryty cel—taki, który ukształtuje jej przyszłość.
Jestem najmłodsza w rodzinie—małą siostrą dwóch starszych braci, którzy byli już dorosłymi mężczyznami. Nasz dom był pełen miłości, ale nikt nie rozpieszczał mnie tak, jak moja babcia. Miała na imię Mabel i miała cichą, stałą miłość, która sprawiała, że czuło się bezpiecznie, po prostu będąc w jej pobliżu.
W noc moich 19. urodzin, babcia podeszła do mnie, idąc powoli, trzymając małe pudełko. Już wiedziałam, co to było—plastikowa owieczka, jak co roku od mojego siódmego roku życia.
Pierwsze kilka lat myślałam, że to żart, albo może zapomnienie. Ale tradycja nigdy się nie zmieniała. Każda owieczka miała mały dzwonek na szyi, zawsze w innym kolorze. Rozpakowywałam ją, uśmiechałam się i dziękowałam, ale w duchu zastanawiałam się, dlaczego nigdy nie dostaję nic innego.
Dopiero po jej śmierci poznałam prawdę.
Kiedy odeszła, byłam załamana. Strata jej pozostawiła pustkę, którą nie wiedziałam, jak wypełnić.
„Przynajmniej babcia żyje w tobie” – powiedziała mama, głaszcząc mnie po włosach. „Wiesz, że nazwaliśmy cię Ava Mabel, bo w wielu aspektach byłaś jej największą radością.”
A potem, w moje 20. urodziny, mama wręczyła mi pudełko.
„Zostawiła to dla mnie przed swoją śmiercią” – powiedziała cicho. „Powiedziała, że to ostatnia.”
W środku była ostatnia owieczka. Zaczęłam płakać. Wyszłam z przyjęcia, zostawiając moich siostrzeńców walczących o kawałki ciasta, i udałam się do swojego pokoju.
Położyłam nową owieczkę na półce obok pozostałych. Zawsze mnie dezorientowały, ale teraz przynosiły dziwny rodzaj pociechy. Moja dziwna, cudowna babcia.
„Hej, Ava?” – zapukał do drzwi mój starszy brat, Miles, i wszedł do pokoju.
„Tęsknię za nią” – wyszeptałam. „Nawet jeśli była trochę dziwna z tą swoją obsesją na punkcie plastikowych owieczek.”
Miles uśmiechnął się krzywo. „Wciąż tego nie rozkminiłaś, prawda?”
„Co mam rozkminić?” – zapytałam, naprawdę zagubiona.
„Odwróć je. Spójrz na spód” – powiedział, wskazując na półkę.
Wzięłam jedną z owieczek i odwróciłam ją. Był tam malutki napis:
„Kocham cię.”
„13.”
A pod kolejną nogą kolejny numer. Każda owieczka miała jeden. Każda z nową wiadomością, nowym numerem. Sekwencję.
„To kod” – powiedziałam na głos, mrugając. „Wiadomość?”
„Spróbuj ostatniej” – powiedział Miles, uśmiechając się. „A potem poukładaj numery według lat.”
Ostatnia wiadomość brzmiała:
„Idź do banku, Ava.”
Resztę nocy spędziłam, starannie zapisując numery, układając je według roku, w którym je otrzymałam… Powoli, zaczęła tworzyć się liczba konta bankowego.
Następnego ranka weszłam do banku, którego używała moja babcia. Moje serce biło mocno.
Po weryfikacji moich danych i dokumentów, konsultantka wróciła z zaskoczoną miną.
„Pani Taylor” – powiedziała. „Na tym koncie jest ponad 120 000 dolarów. Wpłaty były dokonywane co roku od pani urodzin.”
Spojrzałam na nią. „To niemożliwe…”
„Jest jeszcze więcej” – dodała. „Pani babcia zostawiła również skrytkę depozytową na pani nazwisko.”
W środku skrytki znajdował się ręcznie napisany list. Od razu rozpoznałam jej charakterystyczny, zaokrąglony sposób pisania.
„Moja najdroższa Ava,
Zgadłaś! Wybacz mojej starej babci, że zrobiłam z tego grę. Ale chciałam mieć pewność, że będziesz zaopiekowana—i że nikt nie będzie mógł się w to wtrącić.
Jeśli będę wciąż w pobliżu, przyjdź na herbatkę, kochanie.
Kocham cię.
—Babcia Mabel”
Nie mogłam powstrzymać łez. Kochała mnie w najcichszy, najgłębszy sposób. Włożyłam list do torby, wzięłam termos z herbatą i kupiłam bukiet jej ulubionych kwiatów.
Gdy słońce zaczynało zachodzić, poszłam na jej grób. Cmentarz był spokojny, otulony złotym światłem.
Wlałam jej filiżankę herbaty, dodając dwie łyżeczki cukru, dokładnie tak, jak lubiła. Usiadłam w pozycji lotosu na trawie, sącząc cicho herbatę, jej filiżanka leżąca obok mojej.
„Dziękuję, babciu” – powiedziałam, a mój głos drżał. „Dzięki tobie będę mogła pójść do wymarzonej szkoły. Obiecuję, że będziesz ze mnie dumna.”
Pozostałam tam, aż herbata w jej filiżance ostygła, opowiadając jej wszystko—jak bardzo tęsknię, jak jestem wdzięczna i jak bardzo jej miłość wciąż mnie otacza.
I po raz pierwszy od jej śmierci poczułam ją przy sobie