Anna stała przed zaparowanym lustrem w łazience, uważnie badając swoje odbicie. Czterdzieści lat – wiek, który zawsze wyobrażała sobie inaczej. W młodości wydawało jej się, że życie w tym wieku będzie w pełni ułożone, a wszelkie wewnętrzne burze dawno już ustatkowane. Tymczasem była tu teraz, odczuwając niepokój narastający niczym przed nadciągającą burzą.
Anna dawała sobie pół godziny spokoju – szepnęła do siebie z niezwykłą stanowczością. Tylko trzydzieści minut ciszy, zanim znów zanurzy się w chaos codzienności.
Z salonu dochodziły odgłosy przesuwania mebli i surowy głos jej teściowej, Galiny Pietrowny, która kierowała mężem, Sergiejem.
“Sieriożenka, nie ustawiasz stołu we właściwym miejscu!” – rozbrzmiało z autorytetem Galiny Pietrowny. “Trzeba go przybliżyć do okna, żeby światło bardziej wpadało. U Larisy zawsze było tak jasne i przytulne… Ona potrafiła zorganizować przestrzeń.”
Sergiej, zirytowany, odpowiedział: “Mamo, wszystko z Anną już ustaliliśmy. Stół pozostanie tutaj.”
Galina Pietrowna teatralnie westchnęła: “Chciałam tylko dobrze… Zawsze tak jest, gdy próbuję pomóc, a nikt mnie nie rozumie. U Larisy moi rady były cenione…”
Wspomnienie Larisy, byłej partnerki Sergieja, spowodowało, że Anna zacisnęła wargi i mocniej wycisnęła pianę na gąbkę. Uderzający zapach wybielacza drażnił nos, lecz nie był w stanie zagłuszyć gorzkiego uczucia rosnącego w środku. Dziesięć lat małżeństwa, a Galina Pietrowna wciąż nie potrafiła pogodzić się z wyborem syna, jakim była Anna, nie Larisa.
Wzięła głęboki oddech i przypomniała sobie, że zostały im zaledwie trzy dni do zniesienia obecności teściowej. Przyszła na ich srebrne wesele i zaraz po uroczystości miała wyjechać. Trzy dni to niewiele – przetrwa. Zawsze to robiła.
- Anna kończyła już sprzątać łazienkę, gdy z salonu dobiegły przyciszone rozmowy.
- Teściowa najwyraźniej znalazła nowy powód do uwag.
“Czy niedawno zmieniliście tiul?” – zapytała Galina Pietrowna. “Bo szczerze mówiąc, nie robi najlepszego wrażenia. Widziałam piękne modele w sklepie…”
Sergiej z cierpliwością stwierdził: “Mamo, my lubimy nasz tiul.”
“Oczywiście, jeśli wam się podoba… Ale w domu z prawdziwego zdarzenia dba się o takie detale.”
Anna zamknęła oczy. Każda wizyta teściowej przypominała inspekcję ich życia, zwyczajów i mieszkania. Galina Pietrowna zawsze potrafiła znaleźć dziesiątki wad.
Ktoś zapukał do łazienki.
“Anna, już prawie gotowa?” – głos Sergieja brzmiał lekko winny, jakby był spóźnionym uczniem. – “Mama już jest… sama wiesz…”
“Czy ona nie może znaleźć powodu do krytyki bez mojego udziału?” – odparła Anna ironicznie, ale zaraz tego pożałowała. “Powiedz jej, że sobie radzę, zaraz wychodzę.”
“Anna,” zaczął Sergiej, niepewnie za drzwiami, “nie miej do niej zbyt wielkiego żalu, dobrze? Martwi się… na swój sposób.”
Anna przetarła twarz znużoną dłonią.
“Na swój sposób? – odpowiedziała. – Porównując mnie do Larisy dziesięć razy dziennie?”
Za drzwiami zapadła cisza.
“Porozmawiam z nią,” usłyszała w końcu.
“Nie rób tego – wzdychnęła Anna. – Daj jej spokój. To święto, wytrzymam.”
Otworzyła drzwi i spojrzała w oczy męża. Widziała w nich równocześnie wdzięczność i poczucie winy.
Gdy wróciła do kuchni, Galina Pietrowna już grzebała w górnej szufladzie kredensu, mamrocząc coś pod nosem. Jej pomarszczone palce, pomalowane na intensywny czerwony, rytmicznie przetaczały się po sztućcach i serwetkach z pewnością siebie, jakby była w swoim własnym domu.
“Oto one!” – triumfalnie wyjęła paczkę serwetek z złotą obwódką. “Anno, kochanie, całkowicie je ukryłaś. Te są na wielkie okazje. Pamiętam, że dałam wam je na parapetówkę.”
Anna podeszła coraz bardziej zirytowana. Te serwetki, które Galina Pietrowna uważała za swoje dzieło, kupili razem z Sergiejem chwilę wcześniej, przed Sylwestrem. Kłótnia jednak nie miała sensu.
“Zwykle używamy innych serwetek – odpowiedziała z opanowaniem, odbierając paczkę. – Te zostawiłam na dzisiejszy wieczór.”
“Zawsze byłaś oszczędna,” uśmiechnęła się Galina Pietrowna, z tonu niełatwego do zinterpretowania między pochwałą a krytyką. “Czasem nawet zbyt bardzo. Ale na święta, Anno, trzeba sobie trochę pozwolić.”
Anna cicho skierowała się w stronę kuchenki, gdzie gotowało się jej popisowe danie.
“A co to za potrawa?” – dociekała teściowa, nachylając się nad garnkiem i marszcząc nos. “Wygląda dość oryginalnie. Sergiej lubił zawsze klasykę, ty wiesz, te znane, proste i kojące dania.”
“To gulasz według specjalnej receptury,” odpowiedziała Anna, mieszając aromatyczną potrawę drewnianą łyżką. “Z tymiankiem i rozmarynem.”
“Te przyprawy…” wypaliła Galina Pietrowna, jakby Anna popełniła zbrodnię. “Sergiej od dzieciństwa nie znosi pikantnych potraw. Zawsze od nich boli go brzuch.”
“To nie są pikantne przyprawy, mamo,” wtrącił się Sergiej, pojawiając się w drzwiach. “To zioła, a ja uwielbiam, jak Anna je wykorzystuje.”
“Oczywiście, oczywiście,” odparła teściowa z gestem poddania się. “Dziś wszyscy pasjonują się skomplikowaną kuchnią. Pamiętam, że Larisa gotowała przepyszny barszcz – prosty, lecz pełen smaku. Twój ojciec, niech mu będzie ziemia lekka, zawsze prosił o dokładkę.”
Anna zacisnęła zęby i zaczęła ścinać świeże zioła do dekoracji, starając się nie reagować na ciągłe przypominanie o dawnej ukochanej męża.
“Anna przygotowuje pyszny gulasz, na pewno ci się spodoba,” zapewnił Sergiej, kładąc jej dłoń na ramieniu z troską.
„Zobaczymy,” mruknęła Galina Pietrowna, z lekkim ukąszeniem w głosie, obserwując zbliżenie syna do żony. „Mój chłopak zawsze był mało wymagający, jeśli chodzi o jedzenie. Je, co mu podadzą. Mężczyźni tacy są.”
Anna z hukiem zatrzasnęła szafkę. Dziesięć lat temu, kiedy wiązała życie z Sergiejem, nie przypuszczała, że poślubi też jego matkę – z jej nieustannymi porównaniami do idealnej Larisy.
Nagle zaświeciła się w niej myśl: nigdy nie będzie dość dobra dla Galiny Pietrownej. Nie osiągnie mitycznego poziomu Larisy w jej oczach. Nawet gdyby nauczyła się gotować najlepszy barszcz, miała troje dzieci czy ulegała każdemu kaprysowi teściowej – nic się nie zmieni.
“Pamiętasz, Sergieju,” zagrzmiała Galina Pietrowna, ustawiając talerze na stole niczym dekorator, “jak ty i Larisa planowaliście wyprawę w rejs? Tak bardzo marzyła o Wenecji… Prawdziwa romantyka: gondole, kanały, zabytkowa architektura.”
Sergiej rzucił żonie pełne winy spojrzenie.
“Mamo,” wymamrotał, “to było tak dawno temu.”
“Ale jakie plany!” rozmarzyła się teściowa, jakby nie słyszała syna. “Szkoda, że rozstaliście się przed wyjazdem. Chociaż, wiesz, zawsze myślałam, że tak będzie lepiej.”
Uśmiechnęła się tajemniczo, sugerując, że jej “lepiej” wcale nie oznaczało przywiązania do Anny.
“A tak w ogóle, Larisa ostatnio do mnie dzwoniła,” ciągnęła tonem obojętnym, jakby mówiła o pogodzie. “Pytała, jak się masz. Pracuje teraz na stanowisku dyrektora finansowego w renomowanej firmie. Wciąż piękna.”
Anna z hukiem odłożyła garnek. Sergiej podskoczył, a Galina Pietrowna potrząsnęła głową, jakby przyzwyczajona do takiego braku taktowania.
“Galino Pietrowno,” zwróciła się Anna do teściowej tonem zimnym, choć starała się zachować uprzejmość, “może pomożesz mi pokroić warzywa do sałatki? Ja tymczasem nakryję do stołu.”
Jej głos był fałszywie serdeczny, lecz oczy zdradzały wściekłość gotującą się w środku.
- Dwie godziny przed przybyciem gości ciśnienie w niej sięgało zenitu.
- Teściowa zdążyła skrytykować niemal wszystko – od wyboru obrusów po fryzurę Anny.
“Kochanie, pamiętaj, żeby zebrać włosy do góry,” dodała nagle Galina Pietrowna, poprawiając zdjęcie syna na komodzie. “Rozpuszczone włosy sprawiają, że twarz wydaje się pulchniejsza. U Larisy szyja była taka smukła, krótkie fryzury pasowały jej doskonale…”
Sergiej, widząc spojrzenie żony, próbował wtrącić się:
“Mamo, długie włosy bardzo dobrze pasują Annie. Są piękne.”
“Tak, tak,” odparła nieobecnym tonem teściowa. “Czy powiedziałam coś złego? Tylko daję radę. A tak w ogóle, Sergiej, kupiłeś już szampana? Nie najtańszego tym razem, lecz coś porządnego? Pamiętam, na urodziny Larisy mieliście wyśmienity francuski brut…”
Anna opuściła pokój, udając że musi sprawdzić mięso piekące się w piekarniku. W kuchni oparła się o lodówkę i zamknęła oczy.
“Jeszcze trochę,” powtarzała sobie w myślach. – “Wkrótce przyjdą goście, atmosfera się rozluźni i nie będzie już mogła ciągle porównywać mnie do Larisy.”
Oleg i Wika, starzy przyjaciele rodziny, byli pierwsi. Potem zaczęli napływać pozostali – koledzy Sergieja z żonami, przyjaciółka Anny z mężem. O 19:00 salon wypełnił się śmiechem, dźwiękiem brzęczących kieliszków oraz radosnym gwaru.
Kiedy Anna zbierała pochwały za swoje kulinarne osiągnięcia, poczuła się po raz pierwszy tego dnia naprawdę na swoim miejscu. Goście prześcigali się w komplementach dla jej gulaszu, delikatnej sałatki z owocami morza i lekkiej, puszystej szarlotki.
“Masz złote ręce, Anno!” – zachwycała się Wika, nakładając sobie dokładkę sałatki.
“Tak, stół wygląda po prostu wspaniale,” potwierdził Oleg. “Sergiej, masz szczęście, że masz taką żonę!”
Sergiej objął Annę ramieniem, patrząc na nią z czułością:
“Wiem. Jest najlepsza.”
Anna uśmiechnęła się, czując, jak ciepło rozchodzi się po jej ciele od tego prostego zdania. W tych chwilach uświadomiła sobie, że wszystkie lata cierpliwości były tego warte.
Nagle Galina Pietrowna głośno uderzyła widelcem o szklankę:
“Drodzy przyjaciele! Chciałabym wznieść toast!”
W sali zapadła ciężka cisza. Anna napięła się, czując serce mocno bijące w piersi.
“Dziś świętujemy dziesięciolecie małżeństwa mojego syna i Anny,” zaczęła teściowa, podnosząc kieliszek. “Dziesięć lat to nie byle co, i cieszę się, że mój Sierioża odnalazł szczęście w związku. Chociaż, wiecie…” – zrobiła dramatyczną pauzę – “los mógł pójść inną drogą.”
Anna poczuła, jak dłoń Sergieja zaciska się mocno na jej ramieniu.
“Wielu z was pewnie pamięta Larisę?” – kontynuowała Galina Pietrowna, obrzucając audytorium spojrzeniem. “Co to była za piękność! Błyskotliwa, świetna gospodyni domowa. Przez prawie pięć lat byli razem. Wszyscy myśleli, że zaraz wezmą ślub.”
Cisza spowiła stół. Twarz Anny zaczerwieniła się.
“Jednak życie bywa nieprzewidywalne,” wymamrotała teściowa. “Rozstali się, a teraz Sierioża ma nowe przeznaczenie. Wczoraj rozmawiałam z Larisą przez telefon – pracuje teraz jako dyrektor finansowy w dużej firmie. Nadal nie wyszła za mąż. Może jeszcze coś czuje…”
Anna gwałtownie wstała z krzesła. Panował taki spokój, że słychać było tykanie zegarów ściennych.
“Galino Pietrowno,” jej ton stał się nagle ostry, “przez dziesięć lat nie przegapiłaś żadnej okazji, by mi przypominać o Larisie. Ani jednej!”
Teściowa mrugnęła, zaskoczona i zraniona.
“Anno kochana, co ty mówisz?” zacząła się tłumaczyć. “Tylko…”
“Nie,” przerwała stanowczo Anna. “Dziś jest nasza rocznica ślubu – moja i Sergieja. Przyjmujemy gości w naszym domu i nie zamierzam dłużej słuchać o tym, jak idealna była jego była dziewczyna!”
Galina Pietrowna wyprostowała się z oburzeniem.
“Jak śmiesz mówić tak do matki swojego męża?” krzyknęła. “Chciałam tylko…”
“Proszę wyjść z mojego domu,” przerwała Anna, zanim sama zdążyła pomyśleć. “Nie obchodzą mnie twoje rzekome dobre intencje! Przez dziesięć lat znosiłam twoje aluzje i porównania! Dosyć!”
Zapanowała przytłaczająca cisza. Twarz Galiny Pietrownej wyraznie opadła, a ona osunęła się na krzesło, patrząc na Annę osłupiała. Sergiej szybko wstał:
“Anno…”
“Nie, Sergieju. Dość. Twoja matka musi przestać ciągle mnie porównywać do Larisy i wyciągać jej imię bez powodu, lub niech spakuje swoje rzeczy i natychmiast odejdzie!”
Teściowa powoli wstała, z zaciśniętymi szczękami, czerwoną twarzą i drżąca.
“Nie musisz mnie wyrzucać. Sama odejdę. Nie spodziewałam się takiej niewdzięczności,” powiedziała, zwracając się do syna. “Sergieju, odprowadź mnie, proszę.”
Sergiej spojrzał na żonę z rozpaczą, potem wyszedł z teściową pod ramieniem. Anna opadła na krzesło, z drżącymi kolanami. W salonie zapanowała lodowata cisza.
“Przepraszam,” w końcu przemówiła do gości. “Nie chciałam robić awantury.”
Wika była pierwsza, która przerwała niezręczną atmosferę:
“Anno, nie przepraszaj. Rozumiemy.”
Kilka osób kiwnęło głowami, ktoś podniósł kieliszek:
“Za prawdziwą gospodynię tego domu!”
Dwadziescia minut później Sergiej wrócił. Na jego twarzy malowały się skutki trudnej rozmowy z matką.
“Ona poszła do hotelu,” wyszeptał siadając obok Anny. “Jutro leci do Jekaterynburga.”
“Sergieju,” zaczęła Anna, ale on ją przerwał.
“Nie, to ja powinienem przeprosić. Powinienem był z nią porozmawiać znacznie wcześniej. Przez lata udawałem, że nie widzę, jak bardzo cię rani.”
Powoli napięcie zelżało, goście rozluźnili się, a wieczór znów przybrał radosny ton. Ktoś puścił muzykę, Oleg wzbił nowy toast za “pokój w rodzinie”, a wesele wróciło do wesołego rytmu.
W późnych godzinach nocnych, kiedy ostatni goście odeszli, Anna i Sergiej razem sprzątali kuchnię.
“Nie żałujesz tego?” zapytał Sergiej, wkładając talerze do zmywarki.
Anna przez chwilę się zastanowiła:
“Wiesz co? Nie. Nie żałuję. Może sposób był szorstki, ale sprawa słuszna. Za długo milczałam.”
Sergiej objął ją mocno i przyciągnął do siebie:
“Jutro zadzwonię do mamy. Powiem jej, że jeśli chce być częścią naszego życia, musi szanować ciebie i nasz wybór.”
Anna oparła głowę o jego ramię i zamknęła oczy. Po raz pierwszy od dawna odczuwała ulgę. Tak, scena była bolesna, tak, rozmowa trudna, ale czasem potrzebne są takie chwile szczerości, by zacząć budować zdrowe relacje.
Z głębi sypialni dobiegł cichy brzęk ładowarki telefony Galiny Pietrownej – jedynej rzeczy, którą w pośpiechu zostawiła. Jutro Sergiej miał ją odwieźć do hotelu, a potem wszystko trzeba było układać krok po kroku, słowo po słowie. Jednak teraz, w ramionach męża, Anna czuła tylko ukojenie i pewność, że postąpiła właściwie. Czasem wystarczy powiedzieć „dość”, by rozpocząć nowy rozdział.
Kluczowe wnioski: Cierpliwość i zdecydowane postawienie granic są często niezbędne do budowania prawdziwej akceptacji w rodzinnych relacjach.