->

Gdy babcia dowiedziała się o zamiarach wnuka, bez chwili zwłoki sprzedała swoje mieszkanie.

Gdy babcia dowiedziała się, że wnuk planuje ją wyrzucić z mieszkania, nie wahała się ani chwili i postanowiła je sprzedać.

Kuzyn mojego męża, Marek, wraz z żoną Weroniką i trójką dzieci żyli w ciągłym oczekiwaniu na moment, kiedy odziedziczą mieszkanie po babci Weroniki. Zamiast podejmować jakiekolwiek finansowe zobowiązania, liczyli na to, że babcia wkrótce odejdzie, a oni przejmą jej własność. Tymczasem cała rodzina mieszkała u Weroniki w ciasnym, dwupokojowym mieszkaniu w Gdyni, nad morzem, i z każdym dniem sytuacja stawała się dla nich coraz trudniejsza. Marek i Weronika coraz częściej zastanawiali się, jak by tu „przyspieszyć” sprawy związane z babcią.

Tymczasem Jadwiga Nowak, babcia Weroniki, była kobietą pełną życia i energii, mimo swoich siedemdziesięciu pięciu lat. Mieszkanie w centrum Gdyni było dla niej miejscem spotkań z przyjaciółmi, chętnie korzystała ze smartfona, chodziła na wystawy, do teatru, a czasem nawet pozwalała sobie na flirt na lokalnych potańcówkach dla seniorów. Jej entuzjazm i radość życia były dla niej samej ważniejsze niż majątkowe rozgrywki rodziny. Niestety, Marek i Weronika nie potrafili tego zrozumieć i coraz bardziej tracili cierpliwość.

W końcu postanowili wywrzeć presję na Jadwidze – chcieli, żeby przepisała mieszkanie na Marka i przeprowadziła się do domu opieki. Otwarty konflikt nie zrobił na niej wrażenia; stanowczo odmówiła, co doprowadziło do kolejnych kłótni. Marek oskarżał babcię o egoizm, a Weronika nawet sugerowała, że babcia zbyt długo żyje, co tylko potęgowało napięcie.

Gdy dowiedzieliśmy się o tym z mężem, byliśmy w szoku. Jadwiga zawsze marzyła o podróży do Włoch – chciała zobaczyć Koloseum, poczuć aromaty włoskiej kuchni i przejść się uliczkami Rzymu. Zaproponowaliśmy, by zamieszkała z nami, wynajęła swoje mieszkanie i oszczędzała na realizację swojego marzenia. Zgodziła się, a wkrótce jej przestronne, trzypokojowe mieszkanie zaczęło przynosić dochody. Gdy Marek i Weronika się o tym dowiedzieli, wybuchła kolejna awantura. Twierdzili, że mieszkanie należy do nich i żądali, by babcia im je udostępniła. Oskarżyli nawet mojego męża, Pawła, o manipulacje, mające na celu przejęcie majątku. Marek posunął się do tego, że zażądał części pieniędzy z wynajmu jako „swojej należnej części”. Odpowiedzieliśmy stanowczo, że to niemożliwe i temat został zamknięty.

Weronika zaczęła regularnie nas odwiedzać, czasem sama, czasem z dziećmi, przynosząc dziwne prezenty. Chociaż pytała o samopoczucie babci, było jasne, że cały czas liczy na to, iż Jadwiga wkrótce odejdzie i pozostawi im mieszkanie. Ich chciwość i bezczelność były szokujące.

Tymczasem Jadwiga spełniła swoje marzenie i wyjechała do Włoch. Wróciła szczęśliwa, pełna wspomnień i pamiątek z podróży. Zaproponowaliśmy, by nie zatrzymywała się na tym – sprzedała mieszkanie i dalej zwiedzała świat, a na stare lata zamieszkała z nami, w spokoju i cieple. Po przemyśleniu zdecydowała się na ten krok. Sprzedała swoje duże mieszkanie za dobrą cenę, kupiła małe, przytulne lokum na obrzeżach miasta, a resztę pieniędzy przeznaczyła na kolejne podróże.

Jadwiga zwiedziła Hiszpanię, Austrię i Szwajcarię. Podczas wycieczki nad Jeziorem Genewskim poznała Francuza, Philippe’a, którego poślubiła, gdy miała siedemdziesiąt pięć lat. My z Pawłem polecieliśmy do Francji na ślub i z dumą obserwowaliśmy, jak babcia promieniała w białej sukni otoczona kwiatami i uśmiechami. Zasłużyła na swoje szczęście – całe życie ciężko pracowała, wspierała rodzinę, a teraz wreszcie żyła dla siebie.

Kiedy Marek dowiedział się o sprzedaży mieszkania, wpadł w szał i zażądał, by babcia przekazała mu nową nieruchomość, twierdząc, że „i tak mu wystarczy”. Jak miał pomieścić tam całą rodzinę – pozostawało tajemnicą. My jednak cieszyliśmy się, że Jadwiga wreszcie odnalazła swoje miejsce pod słońcem. Marek i Weronika natomiast pozostali dla nas przypomnieniem, że bliscy potrafią ukazać swoje prawdziwe oblicze, gdy w grę wchodzą pieniądze.