Anna wracała do domu z mężem, po jego urodzinowej kolacji w restauracji. To była duża impreza, pełna rodziny, znajomych i współpracowników. Wiele z tych osób spotkała po raz pierwszy, ale skoro David postanowił ich zaprosić, ufała jego decyzjom.
Anna nigdy nie kwestionowała wyborów męża. Zawsze starała się unikać sporów i konfliktów. Łatwiej było jej się zgodzić, niż próbować udowodnić swoje racje.
„Anno, masz klucze do mieszkania? Możesz je znaleźć?” zapytał David.
Otworzyła swoją torebkę, szukając kluczy, ale nagle poczuła ostry ból. Zaskoczona, szarpnęła rękę, przez co torba spadła na ziemię.
„Dlaczego krzyknęłaś?” zapytał David.
„Ukłułam się czymś.”
„Masz tyle rzeczy w tej torebce, że to chyba nic dziwnego.”
Bez słowa podniosła torbę i ostrożnie wyjęła klucze. Po wejściu do mieszkania szybko zapomniała o zranieniu. Czuła się wyczerpana, marzyła tylko o gorącej kąpieli i chwili spokoju w łóżku. Następnego dnia, budząc się, poczuła intensywny ból w palcu. Był czerwony, spuchnięty. Przypomniała sobie o igle z poprzedniego wieczoru. W jej torebce znalazła dużą, zardzewiałą igłę na dnie.
„Co to za igła?” zastanawiała się, nie rozumiejąc, jak się tam znalazła. Wyrzuciła ją do kosza i poszła po apteczkę, by oczyścić ranę. Po opatrzeniu palca poszła do pracy. W porze obiadowej zaczęła czuć się gorzej.
Zadzwoniła do Davida. „David, nie wiem, co się dzieje. Musiałam złapać coś wczoraj. Mam gorączkę, boli mnie głowa, całe ciało. W torebce znalazłam dużą zardzewiałą igłę. To nią się ukłułam.”
„Może powinnaś udać się do lekarza. To może być coś poważnego, na przykład tężec.”
„David, nie dramatyzuj. Oczyściłam ranę, wszystko będzie dobrze.”
Ale z każdą godziną czuła się coraz gorzej. Z trudem przetrwała dzień w pracy, a potem postanowiła wrócić do domu taksówką, bo nie miała siły na komunikację publiczną. Po powrocie padła na kanapę i szybko zasnęła.
We śnie zobaczyła swoją babcię Annę, która zmarła, gdy Anna była jeszcze dzieckiem. Choć nie miała pamięci do jej wyglądu, wiedziała, że to ona. Babcia wyglądała staro, pochylona. Wzbudzała strach, ale Anna czuła, że przyszła, by jej pomóc.
Babcia prowadziła ją przez pole, pokazując, które zioła należy zebrać, by zrobić miksturę, która wypłucze zło, które zaczęło ją dręczyć. Babcia ostrzegła ją przed kimś, kto życzy jej źle, ale by pokonać to zło, Anna musiała przeżyć. Czas był bardzo ważny.
Obudziła się spocona, czując, jakby spała przez wieki, choć minęły tylko minuty. Usłyszała dźwięk otwierających się drzwi, a David wszedł do mieszkania. Zatrzymał się na jej widok, a potem zapytał: „Co się stało? Zobacz się w lustrze.”
Nie rozpoznała siebie. Zamiast wesołej, pełnej energii kobiety, widziała bladą twarz, zwiędłe włosy i głębokie cienie pod oczami.
„Co się dzieje?”
Wtedy przypomniała sobie sen. Powiedziała Davidowi: „W moim śnie widziałam Babcię. Powiedziała mi, co mam zrobić…”
„Jenny, ubierz się. Jedziemy do szpitala.”
„Nie pójdę. Babcia powiedziała, że lekarze mi nie pomogą.”
Wybuchła kłótnia, której wcześniej nie było. David nazwał ją „wariatką”, tłumacząc jej sen gorączką. Nawet próbował siłą zabrać ją do szpitala, chwytając ją za ramię.
„Jeśli nie pójdziesz dobrowolnie, zabiorę cię siłą.”
Wyrwała się, potknęła i uderzyła głową w róg stołu. Wściekły David chwycił torbę i wyszedł. Jedyną rzeczą, jaką mogła zrobić, było powiadomienie swojego szefa, że złapała wirusa i potrzebuje wolnego.
David wrócił około północy, przepraszając, ale Anna tylko powiedziała: „Zabierz mnie do wioski Babci jutro.”
Rano wyglądała jak cień samej siebie. David nadal błagał ją: „Jenny, nie bądź głupia. Jedźmy do szpitala. Nie mogę cię stracić.”
Ale pojechali do wioski. Anna pamiętała tylko jej nazwę, nie odwiedzała jej od czasu, kiedy rodzice sprzedali dom Babci po jej śmierci. Przespała całą drogę. Obudziła się, gdy zbliżali się do wioski i powiedziała: „Jesteśmy tutaj.”
Wysiadła z samochodu, upadła na trawę, ale wiedziała, że jest w odpowiednim miejscu — tam, gdzie Babcia jej pokazała. Znalazła zioła, które Babcia wskazała jej we śnie, i wrócili do domu. David przygotował miksturę zgodnie z jej instrukcjami. Anna zaczęła ją pić, a z każdym łykiem czuła lekką ulgę.
W łazience zauważyła, że jej mocz stał się czarny. Widok nie przestraszył jej, a jedynie powtórzyła słowa Babci: „Zatruty środek wychodzi…”
Tego wieczoru Babcia znów pojawiła się w jej śnie, uśmiechając się. „Klątwa została na ciebie rzucona przez tę zardzewiałą igłę. Mikstura przywróci ci trochę sił, ale to tylko tymczasowe. Musisz znaleźć tego, kto ci to zrobił, i oddać mu zło. Choć nie widzę, kto to jest, twój mąż jest w to jakoś zamieszany. Gdybyś zachowała igłę, mogłabym ci pomóc, ale…”
„Będziemy działać w ten sposób. Idź do sklepu, kup opakowanie igieł, a nad największą powiedz to zaklęcie: ‘Duchy nocy, kiedyś żyły, słuchajcie mnie, nocne zjawy, przepowiedzcie prawdę. Otoczcie mnie, prowadźcie mnie, znajdźcie mojego wroga…’ Włóż tę igłę do torby męża. Kto cię przeklął, ten się na nią ukłuje, ujawniając swoją tożsamość.”
Z tymi słowami Babcia zniknęła jak mgła.
Anna obudziła się, czując się wciąż źle, ale zdeterminowana, by wyzdrowieć. Wiedziała, że Babcia jej pomoże. David postanowił zostać w domu, opiekując się nią. Był zdziwiony, gdy nalegała, by poszła do sklepu sama.
„Jenny, ledwo stoisz. Pozwól, że pójdę z tobą.”
„David, zrób mi zupę. Ta choroba dała mi niezły apetyt.”
Jenny dokładnie zrobiła to, co Babcia jej nakazała. Wieczorem igła leżała w torbie Davida. Przed snem zapytał: „Jesteś pewna, że będziesz w porządku? Może powinnam zostać w domu?”
„Dam sobie radę.”
Siła Jenny powoli wracała, choć czuła zło w sobie. Jednak mikstura, którą piła przez trzy dni, działała jak antidotum. Czuła jej wpływ na to, co ją trawiło.
Czekała z niecierpliwością na powrót Davida z pracy, witając go przy drzwiach: „Jak minął twój dzień?”
„W porządku. A czemu pytasz?”
Kiedy już myślała, że klątwa nie dała się poznać, David dodał: „Nie uwierzysz, Jenny. Dziś Irene z sąsiedniego działu zaoferowała mi, że weźmie moje klucze z torby, bo miałem pełne ręce papierów. Zamiast tego przypadkowo ukłuła się w palec na igłę. Dlaczego miałbym mieć igłę w torbie? Spojrzała na mnie takim gniewnym wzrokiem!”
„Masz coś z Irene?”
„Jenny, przestań. To tylko ty…”