Kiedy Polina zadzwoniła notariusz i powiedział jej, że jest jedyną spadkobierczynią wielomilionowego majątku, pomyślała, że to żart. Albo pomylili ją z kimś innym, takie rzeczy się zdarzają.
Oprócz babci Polina nie miała żadnych innych krewnych. Była jeszcze jakaś dalsza ciotka w Kazachstanie i wydaje się, że babcia miała brata, ale czy on jeszcze żył – nie wiadomo. Rodzice Poliny zginęli, gdy miała dwanaście lat, i od tego czasu mieszkała z babcią. Właściwie zawsze mieszkała z nią, tylko teraz miała swoją własną pokój. W nim właśnie siedziała, gdy zadzwonił telefon.
Gdyby babcia w tym momencie nie była w sąsiednim pokoju, Polina prawdopodobnie oszalałaby ze strachu, ponieważ notariusz przedstawił się i beznamiętnym głosem powiedział:
— Pańska babcia zmarła, a ponieważ nie znaleziono testamentu, staje się pani jedyną spadkobierczynią.
Ale babcia w tym momencie głośno podpowiadała bohaterce serialu, co ma zrobić, więc Polina z uśmieszkiem powiedziała:
— Spadkobierczynią czego, pozwól zapytać?
— Pełną listę przekażę osobiście, Polino Lwowno.
Gdyby nie to „Polino Lwowno”, Polina pewnie odłożyłaby słuchawkę. Ale skąd on znał jej imię? Może to jacyś oszuści? Próbują na nią nałożyć jakiś kredyt…
— Niczego nie potrzebuję — pośpieszyła z odpowiedzią. – Dziękuję, do widzenia!
— Proszę poczekać, Polino Lwowno! Jeśli rezygnuje pani z dziedziczenia, i tak będzie pani musiała przyjechać i podpisać dokumenty. Kiedy możemy panią oczekiwać?
Polina postanowiła, że później poszuka w internecie tego numeru i podobnych schematów, a na razie zgodziła się:
— Dobrze, gdzie mam jechać?
— Posiedzenie znajduje się niedaleko Krasnodaru — powiedział mężczyzna. – Wyślę wszystkie dane kontaktowe. Proszę podać swój adres e-mail.
Polina automatycznie podała adres, notariusz pożegnał się i rozłączył.
Nie, to na pewno żart, pomyślała Polina.
Ale kilka godzin później przyszło e-mail, w którym podano adres i dane kontaktowe notariusza. Prosił, by podała datę i lot, obiecując, że spotka ją na lotnisku.
„Co za głupota!”, pomyślała Polina. I postanowiła opowiedzieć o tym babci, żeby ją trochę zabawić. Ale ta nagle pobledła i złapała się za serce.
— Babciu! – przestraszyła się Polina i zaczęła gorączkowo szukać w ogromnej torbie z lekami tabletki walidolu. – Babciu, co się z tobą dzieje?
Ta, kaszląc, ledwo wydukała:
— Zmądrzeli, znaczy testament na ciebie napisali…
— Kto zmądrzał? Jaki testament?
Babcia skinęła ręką na dzbanek z wodą, a Polina napełniła szklankę i podała jej. Dopiero po dziesięciu minutach babcia powoli doszła do siebie i wyznała wnuczce:
— To twoi krewni ze strony ojca. On nie lubił o tym mówić, tylko raz przyznał — wtedy jego ojciec zginął w wypadku helikoptera, w wiadomościach pokazali. Nie potrafił ukryć swoich uczuć, powiedział, że jest synem bardzo bogatych rodziców, którzy go odrzucili i pozbawili dziedzictwa, z jakichś powodów, których nie znam. Ja nawet pisałam do nich, kiedy twoi rodzice zginęli, myślałam, że chociaż jakoś pomogą, może zabiorą cię do siebie…
Polina z oburzeniem podniosła głos do babci, czego nigdy sobie nie pozwalała:
— Chciałaś mnie spławić?
— Pola, nie bądź głupia, spławić. Zrozum, oni są bogaci, tam miałabyś tyle możliwości… A ja, co ja ci mogę dać? A teraz w ogóle — wskazała z goryczą na wózek inwalidzki. – Siedzę ci na szyi.
Polina rzuciła się na szyję do babci i mocno ją objęła.
— Babciu, no co ty? Jesteś dla mnie najlepsza!
Łzy pojawiły się w oczach babci, a ona powiedziała:
— Może i najlepsza, ale nie tak bogata. A ta, która umarła, to zostawiła ci takie dziedzictwo.
— Ona nic nie zostawiła! – odpowiedziała Polina. – Powiedział, że nie znaleźli testamentu, więc jestem spadkobierczynią.
— Jak to? – nie zrozumiała babcia. – Czy to się zdarza w takich rodzinach?
— Nie wiem… Babciu, może to naprawdę jakaś głupia żart?
— Żart? Nie, musimy jechać, Polina. Takich pieniędzy się nie odrzuca.
— A ja się odmówię! – powiedziała Polina dumnie. – A po drugie – jak zostawię cię samą? I rok szkolny już niedługo się zacznie, po raz pierwszy będę miała swoją klasę!
Babcia tylko westchnęła, ale nic więcej nie powiedziała.
Polina myślała, że łatwo będzie zapomnieć o tej historii, ale nie mogła. Kim byli ci ludzie, którzy, nawet kiedy ich jedyny syn zginął (a dowiedziała się, że był jedynym synem dzięki internetowi), nie chcieli zobaczyć wnuczki, nie pomogli jej w żaden sposób? Nie mogła się powstrzymać i opowiedziała o tym przyjaciółce, z którą pracowała w szkole – Polina uczyła plastyki i rysunku, a Olya historię. Znają się jeszcze z czasów pedagogicznego.
— Co ty robisz, kupuj bilet i jedź! – Olya nie mogła uwierzyć, że przyjaciółka odrzuca takie dziedzictwo. – No jeśli o siebie nie dbasz, to pomyśl o babci – w jakich warunkach żyje? Pamiętasz, jak lekarze mówili, że można ją postawić na nogi, tylko trzeba zrobić operację? Mogłabyś ją opłacić!
— Olya, kiedy to było! Już za późno na operację.
— A ty na pewno to wiesz? Można pojechać za granicę, tam naprawdę robią cuda! Ona przecież jeszcze młoda, ile ma?
— Sześćdziesiąt pięć…
— No właśnie! Nasza Natalia Petrowna ma sześćdziesiąt osiem w tym roku, a jaka aktywna! Babcia tyle dla ciebie zrobiła… Teraz twoja kolej.
Polina westchnęła.
— No gdzie ja pojadę? A babcię na kogo zostawię? Przecież nie będzie sama.
— A ja co? – obraziła się Olya. – Mogę u ciebie mieszkać, pilnować jej. Ty nie musisz tam zostawać, weźmiesz dziedzictwo i wrócisz.
— Myślisz, że to takie proste? – powiedziała Polina z wątpliwością.
— Tak, oczywiście, proste, co ty, seriali nie oglądałaś?
Polina zaśmiała się.
— No ty to masz! W serialach wszystko wygląda inaczej niż w życiu. A w ogóle – nie potrzebuję ich pieniędzy.
Olya pokręciła głową.
— To naprawdę głupota… Pamiętasz tego chłopca, zbierali na lek dla niego? A jak płakałaś? A gdybyś miała pieniądze – czy nie pomogłabyś mu?
Polina zastanowiła się. Chłopca pamiętała, zbierali na najdroższy zastrzyk na świecie. I nie zdążyli… Naprawdę płakała potem trzy dni, było jej bardzo żal tego dziecka. Może Olya ma rację…